W pierwszych tygodniach po rosyjskiej agresji, siły najeźdźców zbliżyły się na odległość 35-40 kilometrów od tego miejsca. Z zapartym tchem świat obserwował bój o podkijowską Buczę i Irpień. Po rosyjskiej rejteradzie spod Kijowa na przełomie marca i kwietnia, ze zgrozą dowiadywaliśmy się o zbrodniach popełnianych tam przez rosyjską armię w czasie okupacji. Właśnie wtedy pojawiła się koncepcja stworzenia wystawy. Kijowskie Muzeum Historii Ukrainy w Drugiej Wojnie Światowej rozpoczęło zbieranie artefaktów i świadectw, otrzymując ekskluzywny dostęp do wyzwalanych miejsc. Pod okiem Jurija Sawczuka, dyrektora i jednocześnie kuratora wystawy zaczęła rodzić się ekspozycja „Ukraina – Ukrzyżowanie”, otwarta 8 maja[1].
Fot. Materiały muzealne
Wystawy w muzeach wojny i wojska zwyczajowo są zaaranżowane według pewnego standardu: ciężkie stalowe bryły pojazdów wojskowych poustawiane w równych szeregach, poprzedzone tabliczkami z technicznym opisem. Kijowskie Muzeum wyraźnie łamie takie wyobrażenie. Zbiór „stalowych brył wojskowych” jest tu pokaźny i dla amatorów tego tematu ciekawy, ale prawdziwą innowacją jest wspomniana wystawa rozlokowana w pomieszczeniach Muzeum. Wystawa „Ukraina – Ukrzyżowanie” łączy prezentacje eksponatów z ciekawą, artystyczną aranżacją wnętrza. Samo muzeum rozłożone jest w jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc Kijowa – w pobliżu potężnej konstrukcji z nierdzewnej stali – „Matki Ojczyzny”, która zjawiła się w mieście w czasach późnego Breżniewa, a za czasów niepodległej Ukrainy niekiedy, „na ważne okazje” przechodzi patriotyczny lifting, polegający na podświetleniach pomnika barwami Ukrainy. Co jakiś czas, z mediów dowiadujemy się o nieskończonych dyskusjach jak technicznie można usunąć sowiecki herb, z uniesionej tarczy.
Fot. Materiały muzealne
Wystawa bardzo wyraźnie dzieli się na cztery części. Pierwsza z nich symbolizuje najeźdźców. Jej centrum stanowi olbrzymi kontur sowieckiej/rosyjskiej gwiazdy, w który ciasno wstawione są buty rosyjskich żołnierzy – symbol deptania ukraińskiej ziemi.
Fot. Materiały muzealne
Część druga jest poświęcona obrońcom i tu również artefakty są wykorzystywane symbolicznie. Najważniejsza, zdająca się centrum ekspozycji, jest część trzecia skupiająca się na zniszczeniu i cierpieniach ofiar. Narracja ma tutaj charakter silnie religijny. Już na samym początku uderza aranżacja drzwi wejściowych do tej sali; są one bramą cerkwi przywiezioną do muzeum ze zniszczonej świątyni.
Fot. Materiały muzealne
Fot. Materiały muzealne
Po jej przekroczeniu, widz zjawia się w obszernym pomieszczeniu z zawieszoną pod pułapem kopułą z tej samej cerkwi (w prawosławiu znajdując się pod nią, stajemy w miejscu uświęconym). Bezpośrednio pod kopułą niedopalone wotywne świece. Obyczaj zapalania przed świętymi obrazami świec jest w kościołach wschodnich znacznie bardziej powszechny niż na Zachodzie. Można powiedzieć, że jest stałym elementem każdej wizyty w świątyni. Z kolei niedopalenie świecy jest symboliczne i interpretowane jak zły omen, symbol śmierci czy nieszczęścia. W tym wypadku świece, to ofiary wojny. Jednak to nie widoczna na pierwszy rzut oka kopuła jest w tym pomieszczeniu najważniejsza; prawdziwym centrum jest ikona przedstawiająca „Zdjęcie z Krzyża”, z odłamkiem rosyjskiego pocisku który w niej utknął.
Fot. Materiały muzealne
Aby skomentować tę symbolikę poprawnie, należałoby sięgnąć do bogatej teologii ikony. Pamiętajmy, że pozycja ikony w prawosławiu jest znacznie wyższa niż w kościołach Zachodu. Wcielenie Chrystusa jest nie tylko umożliwieniem czynienia wizerunków wbrew starotestamentowemu zakazowi, ale jest do niego wezwaniem. Konflikty we wczesnym średniowieczu z przeciwnikami kultu obrazów, wymusiły doprecyzowanie jej miejsca w sacrum. Powstawanie ikon jest dziełem stricte religijnym, bliźniaczym do modlitwy, z nią powiązanym i połączonym z postami. Świat ikony jest pośrednikiem między niebem, a ziemią; między tym co jeszcze cielesne, a już duchowe. W tej perspektywie ikona żyje, a jej „rana” jest więcej niż symboliczna.
Elementem owej trzeciej sali jest również prezentacja zniszczonego muzeum w Iwankowie – Muzeum ludowej prymitywistki, Marij Prymaczenko. Żywe barwy i fantastyczne wyobrażenia kontrastują z obecną po sąsiedzku tradycją cerkiewną. Prezentacja ma charakter multimedialny i uzupełnia część religijną. Obie razem są w centrum ukraińskości – wiara i ludowość.
Fot. Materiały muzealne
Fot. Materiały muzealne
Ostatnim – czwartym elementem wystawy, jest rekonstrukcja schronu ludności cywilnej. W tym celu wykorzystano piwnice i techniczne pomieszczenia muzeum – miejsca mogące być wciąż realnymi schronami. Z pieczołowitością przeniesiono prowizoryczne wyposażenie ze schronów w Hostomelu, starając się o fotograficzną wierność.
Fot. Materiały muzealne
Dominują prowizoryczne miejsca do spania ze starych kołder i koców, a obok nich proste pułki zastawione słoikami z zapasem żywności. Szczególnie poruszający jest kącik dla dzieci z rysunkami najmłodszych. Wszystko jest okryte półmrokiem bladych, ledowych świateł. Jest tu ciasno, więc „zwiedza się” niemal indywidualnie tak, że każdy z odwiedzających staje „sam na sam” z podziemnym życiem mieszkańców schronu. Ta ekspozycja na zamknięcie wystawy wyprowadza odwiedzającego ze świata symboli w świat realny – ta wojna, to teraźniejszość. Takie schrony wciąż są wykorzystywane i to nie tak daleko od miejsca, gdzie jesteśmy… Być może to największa innowacja muzealna; przedstawienie nie przeszłości, ale wojny która właśnie trwa.
Fot. Materiały muzealne
Z polskiego punktu widzenia jest w tej wystawie coś jeszcze. Całość narracji z celebracją religijnej ofiary narodu, prowadzi nas w głąb trudnego dla Polski wieku dziewiętnastego i koncepcji mesjanizmu. Narracja uznana przez nas za wstydliwy przeżytek, żyje na tej wystawie w samopostrzeganiu Ukraińców. Jest tu bardzo potrzebna, aby nadać sens złu tego świata; aby wojna, nieszczęście i lokalne tryumfy zła, nie stały się źródłem upadku podstawowych wartości moralnych.
Wszystkie zdjęcia udostępnione za zgodą Muzeum Historii Ukrainy w II Wojnie Światowej w Kijowie.
[1] 9 maja jest w Rosji (a był w ZSSR) obchodzony jako „Dzień Zwycięstwa”. Niepodległa Ukraina zmieniła tę datę na powszechnie uznawaną - 8 maja, a samą nazwę święta na „Dzień Pamięci i Pojednania”. Otwarcie wystawy było w Kijowie, jednym z najważniejszych wydarzeń tegorocznych obchodów