Rok 2016 należy zapamiętać jako okres dojścia do władzy ruchów populistycznych. Trzeba go również zachować w pamięci jako rok narodzin ruchów kobiecych. Polska jest idealnym przykładem kraju, w którym nastąpił zbieg obu tych zjawisk politycznych, gdy nowa fala protestów kobiet przeciwko planowanej dalszej kryminalizacji aborcji przetoczyła się ulicami miast.
Polskie prawo aborcyjne, jedno z najbardziej restrykcyjnych w Unii Europejskiej, od 1993 roku zezwala na aborcję tylko w przypadkach kazirodztwa, gwałtu, zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety, czy nieuleczalnej wady genetycznej płodu. Polskie ustawodawstwo w tym zakresie można bardziej trafnie określić jako zakaz aborcji z trzema wyjątkami. Wynika to jasno z danych statystycznych: w latach 2002–2011 dokonano łącznie 29 aborcji, gdy ciąża była spowodowana gwałtem. W tym samym czasie przeprowadzano od 27 do 82 zabiegów aborcji rocznie z uwagi na zagrożenie życia lub zdrowia kobiety. Wady genetyczne płodu wykryte podczas badania prenatalnego były najczęstszym powodem przeprowadzenia legalnej aborcji: dokonano 82 zabiegów w 2002 r., 287 w 2007 r. i 620 w 2011 r.1. Antykoncepcja nie jest refundowana z budżetu państwa, zaś długie kolejki do ginekologów działających w ramach państwowego systemu opieki zdrowotnej sprawiają, że dostęp do środków na receptę jest jeszcze bardziej utrudniony. Zgodnie z ustawą o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lekarz może odmówić leczenia, jeśli jest to sprzeczne z jego sumieniem i osobistymi przekonaniami, ale musi skierować pacjenta do innego specjalisty, który może wyświadczyć daną usługę, powinien także przedstawić odmowę wykonania usługi na piśmie. W rzeczywistości lekarze przekraczają swoje uprawnienia, nie informując podczas badania o stanie płodu lub nie przekazując informacji o szpitalach, w których przeprowadzane są legalne aborcje. Dlatego w kwestii praw reprodukcyjnych kobiet, w 2016 r. sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu.
Polskie feministki zwalczały prawo antyaborcyjne już od momentu wprowadzenia drakońskich przepisów w 1993 roku, jednak w 2016 roku sprawa ta nabrała rozgłosu i zainicjowała masowe protesty.
Po wyborach w 2015 r. prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość uzyskała parlamentarną większość. Wprowadzenie nowych obostrzeń praw reprodukcyjnych kobiet było jedynie kwestią czasu. Decyzje rządu dotyczące wycofania wsparcia finansowego dla organizacji pozarządowych wspierających kobiece ofiary przemocy domowej były zaledwie zapowiedzią dalszych kroków. Na początku 2016 roku przedstawiciele władzy, w tym premier Beata Szydło, wyrazili swoje poparcie dla całkowitego zakazu aborcji, podczas gdy ultrakonserwatywna organizacja pozarządowa Ordo Iuris zaczęła zbierać podpisy pod projektem ustawy wprowadzającej kary więzienia dla kobiet i ginekologów oraz zezwalającej na prowadzenie dochodzeń w celu ustalenia, czy przyczyną rzekomego poronienia nie była aborcja wywołana przez środki poronne.
Działania organizacji Ordo Iuris wywołały oburzenie wśród kobiet: przez Polskę przetoczyła się fala protestów zorganizowanych przez Dziewuchy Dziewuchom – nowopowstałą oddolną organizację o feministycznym profilu – oraz inicjatywę ustawodawczą Ratujmy Kobiety, zawiązaną przez grupę socjaldemokratycznych feministek, które od lat walczyły o liberalizację polskiego prawa antyaborcyjnego.
Ogólnopolski strajk kobiet
Autorka plakatu: Ola Jasionowska
Fotografie dzięki uprzejmości artystki
Czarny poniedziałek 3 października 2016 r. – Ogólnopolski Strajk Kobiet
Organizacja Ordo Iuris zebrała ponad 500 000 podpisów pod swoim projektem ustawy, komitet Ratujmy Kobiety – 250 000. Sejm odrzucił projekt komitetu, obradując zamiast tego nad propozycją penalizacji aborcji. W reakcji na tę decyzję inicjatywy takie jak Dziewuchy Dziewuchom czy Ratujmy Kobiety zorganizowały demonstracje, zaś lewicowa partia Razem nawoływała kobiety do ubierania się na czarno, włączania się do pikiet i manifestacji oraz zamieszczania w mediach społecznościowych zdjęć z hasztagiem #czarnyprotest. Po tym, jak jedna z najbardziej szanowanych polskich aktorek wezwała do ogólnopolskiego protestu, zainspirowanego islandzkim strajkiem kobiet z 1975 roku, aktywistki z mediów społecznościowych ogłosiły 3 października dniem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Inicjatywa „Czarnego Protestu” nie wyszła od którejkolwiek z dotychczasowych organizacji kobiecych, choć wiele członkiń ruchów feministycznych, antyrządowych ruchów społecznych i partii opozycyjnych wsparło ją swoim czasem i zasobami. Wielu prywatnych pracodawców, przedstawicieli lokalnych samorządów i związków zawodowych, a także niektóre wydziały uniwersyteckie wyraziły poparcie dla kobiet pragnących wziąć udział w strajku.
Strajk kobiet był przedsięwzięciem prawdziwie ogólnopolskim. Kobiety i dziewczyny, niejednokrotnie w towarzystwie wspierających je mężczyzn, zorganizowały wydarzenia w ponad stu czterdziestu dwóch miastach i wsiach w całym kraju. Wzięło w nich udział około sto pięćdziesiąt tysięcy ubranych na czarno ludzi. To bezprecedensowe zjawisko polityczne było ogólnopolską mobilizacją na niespotykaną dotąd skalę. Hasła głoszone przez protestujących odwoływały się do podstawowych praw kobiet, do kobiecej godności i wolności wyboru – a więc tych kwestii, które mogłyby zostać naruszone przez całkowity zakaz aborcji. Ponieważ 3 października padał deszcz, większość uczestniczek miała ze sobą parasolki, które stały się niespodziewanie symbolem protestu.
Skala i siła strajku zaskoczyły zarówno partię rządzącą, jak i hierarchię kościoła katolickiego, które natychmiast przeszły do mizoginistycznej ofensywy. Pewien biskup stwierdził, że „podczas gwałtu kobieta nie może zajść w ciążę”; populistyczny polityk upierał się, że kobiety są rozwiązłe i wymagają „kontroli”, a minister spraw zagranicznych uznał protestujące panie za całkowicie nieodpowiedzialne. Niemniej trzy dni po protestach Sejm odrzucił projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji – była to jedna z bardzo w ostatnim okresie nielicznych porażek polskiej partii rządzącej.
Prawdziwe oblicze zinstytucjonalizowanego mizoginizmu
Bezpośrednim efektem strajku było odejście władzy od agresywnej retoryki na rzecz podejścia bardziej „miękkiego”. Premier ogłosiła, że polskie kobiety, które przechodzą przez „trudną ciążę” – co było eufemizmem dla wykrytych nieuleczalnych chorób lub wad genetycznych płodu – będą mogły otrzymać jednorazową zapomogę w wysokości około 1000 euro, czyli zryczałtowaną wypłatę gotówki za urodzenie dziecka, w tym tego, które najprawdopodobniej umrze wkrótce po porodzie2.
„Miękka” retoryka została zaostrzona w kolejnych miesiącach. Pojednawcza narracja mówiąca o „trudnych ciążach” zniknęła, zastąpiona aktami zinstytucjonalizowanej mizoginii. Rząd zaczął kwestionować konieczność ratyfikowania Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, podpisanej w Stambule. Pod koniec 2016 r. Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało ze „standardów opieki okołoporodowej oraz opieki nad matką i dzieckiem”, które były wynikiem współpracy kilku poprzednich ministrów i organizacji pozarządowych w zakresie jakości porodu i praw kobiety rodzącej. Obecny minister zdrowia powołał nową grupę ekspertów, w celu stworzenia „nowych, lepszych standardów” oraz nadania rangi priorytetu ochronie lekarzy i ich interesów.
Jeden z zaproszonych ekspertów okazał się być nader zaskakującym wyborem – mowa o profesorze Chazanie, położniku, o którym w 2014 roku zrobiło się głośno, ponieważ oszukał swoją ciężarną pacjentkę co do stanu zdrowia jej ciężko uszkodzonego płodu; uczynił to, aby nie dopuścić do aborcji. Jako wymówką profesor Chazan posłużył się „klauzulą sumienia”, pozwalającą lekarzowi w Polsce odmówić przeprowadzenia legalnej aborcji, jeśli jest to sprzeczne z jego światopoglądem. Chazan naruszył przepisy, nie przekazując pacjentce wymaganych ustawą informacji o innej klinice lub danych kontaktowych szpitala, w którym mogłaby dokonać legalnej aborcji. Kobieta urodziła dziecko z głębokimi uszkodzeniami mózgu, zmarło ono kilka dni później w potwornych bólach. „Sprawa Chazana” wywołała ogromne poruszenie i była wówczas w kraju szeroko komentowana. Pięćdziesiąt dwa procent ankietowanych uznało, że lekarze nie powinni mieć prawa do odmowy świadczenia niektórych usług medycznych na podstawie klauzuli sumienia, a 62% z nich stwierdziło, że lekarz nie powinien odmawiać aborcji kobiecie uprawnionej do jej przeprowadzenia zgodnie z prawem. Inne kwestie poruszone w sondażu opinii publicznej dają jeszcze lepszy obraz stanu praw reprodukcyjnych i skuteczności „klauzuli sumienia” w Polsce: 59% respondentów stwierdziło, że lekarz nie powinien odmówić parze procedury in vitro, 55% było zdania, że ginekolog nie powinien odmówić pacjentce wypisania recepty na środki antykoncepcyjne, jeśli nie wystąpiły u niej przeciwwskazania zdrowotne; 73% badanych uznało, że nawet gdyby lekarz był przeciwny wykonaniu badań prenatalnych (zgodnie z jego osobistymi przekonaniami), nie powinien on odmówić przeprowadzania takich badań lub wypisania na nie skierowania, jeśli istnieje podwyższone ryzyko genetycznej wady płodu3.
Kolejnym krokiem podjętym przez rząd jest uzależnienie możliwości zakupu pigułki „dzień po” od posiadania recepty. Obecny minister zdrowia stwierdził, że „nastoletnie dziewczęta przyjmują pigułkę «dzień po» kilka razy w ciągu miesiąca”, choć stwierdzenie to nie zostało nigdy poparte żadnymi dowodami i nie można go uznać za prawdziwe. Dodał również, że odmówiłby wypisania recepty na pigułkę „dzień po” kobiecie, która została zgwałcona.
Od Ogólnopolskiego do Międzynarodowego Strajku Kobiet
Ogólnopolski Czarny Protest Kobiet trwa nadal. Pod koniec października 2016 r. zorganizowano kolejny strajk, który, choć znacznie mniejszy, pozwolił sformułować jedenaście postulatów nawołujących do godności i wolności kobiet, do sprzeciwu wobec przemocy domowej i seksualnej, do niezgody na militaryzację społeczeństwa oraz wzywał do tworzenia bardziej prokobiecej polityki społecznej. Czarny Protest skłonił przynajmniej dwie znane kobiety do naruszenia dyskursywnego tabu i podjęcia publicznej dyskusji o ich własnych aborcjach. Strajk spotkał się z szerokim zainteresowaniem, zyskując poparcie 58% Polaków. Zyskał on również oddźwięk międzynarodowy, inspirując kobiety w Argentynie, Islandii i Południowej Korei do zorganizowania podobnych protestów. Wreszcie Ogólnopolski Strajk Kobiet przyłączył się do inicjatywy Międzynarodowego Strajku Kobiet w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet.
Podejmowane przez rząd działania zmierzające do zinstytucjonalizowania mizoginizmu popchnęły polskie kobiety do wzięcia udziału w Międzynarodowym Strajku Kobiet. Ósmego marca w 80 miastach i wsiach na terenie całego kraju odbyły się demonstracje i pikiety. Uczestnicy marszu znów ubrani byli na czarno: w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Gdańsku miały miejsce liczne marsze i inne wydarzenia, w małych miasteczkach odbyły się żywiołowe demonstracje. Podobnie jak w październiku 2016 r., akcentowano wolność wyboru i godność kobiety – uczestniczki protestów sprzeciwiały się przemocy i głosiły silnie antyrządowe hasła.
Znaczenie Ogólnopolskiego Czarnego Protestu Kobiet
Najpowszechniejszą metodą oszacowania skali protestu społecznego jest zliczenie faktycznej liczby uczestników danej imprezy. Jednak Ogólnopolski Czarny Protest Kobiet zaproponował inne formy partycypacji w wydarzeniu. Te spośród uczestniczek, które nie mogły opuścić miejsca pracy lub zaniedbać obowiązków opiekuńczych w domu, mogły po prostu ubrać się na czarno. Innym sposobem było użycie hasztagu #czarnyprotest, dzięki czemu wiele kobiet, które nie mogły być fizycznie obecne na wiecach, mogło uczestniczyć w wydarzeniu. Po tym, jak przez całą Polskę przetoczyły się powszechne protesty, deklaracja poparcia i aktywność w mediach społecznościowych są tak samo istotne, jak fizyczne uczestnictwo i pozwala pokazać, jak wiele osób myśli i działa jednogłośnie. Czarny Protest stworzył przestrzeń do działania pozbawioną jakichkolwiek granic. Elżbieta Korolczuk klasyfikuje tę przestrzeń jako sferę działań łączących, które umożliwiają zaangażowanie emocjonalne, personalizację przekazów politycznych oraz wykorzystanie technologii informacyjnych4. Niektóre efekty były tyleż ciekawe, co zaskakujące, np. gdy na profilu FB ruchu Okupuj Wall Street [Occupy Wall Street] udostępniono zdjęcie Anji Rubik (Polki będącej jedną z najbardziej znanych modelek świata) biorącej udział w Czarnym Proteście: „kapitalistyczna” piękność i antykapitalistyczni rebelianci połączyli siły, by zagwarantować kobietom ich prawa reprodukcyjne.
fot. Elżbieta Karolczuk
fot. Elżbieta Karolczuk
W przypadku Ogólnopolskiego Czarnego Protestu Kobiet, użycie mediów społecznościowych i hasztagów może być interpretowane jako realizacja inkluzywnej strategii feministycznej. Ewa Majewska podkreśla, że strategia ta zakwestionowała tradycyjny związek między silnym twórcą wydarzenia a słabymi, otwartymi uczestnikami5. Wykorzystanie mediów społecznościowych umożliwiło uczestnikom tworzenie własnych wiadomości w sposób niehierarchiczny, od tych anonimowych po bardzo zindywidualizowane. Organizatorki polskich demonstracji feministycznych oferują zazwyczaj specjalne miejsca siedzące w autobusach dla rodziców z dziećmi oraz dla osób niepełnosprawnych – dla tych wszystkich, którzy nie mogą iść w marszach tak szybko, jak pozostali uczestnicy. W moim odczuciu media społecznościowe stały się właśnie takim wirtualnym autobusem dla tych, którzy nie mogli osobiście wziąć udziału w protestach.
To zakwestionowanie ograniczeń czasu i przestrzeni w byciu razem stworzyło ważny wymiar dla Ogólnopolskiego Czarnego Protestu Kobiet. Warto przeanalizować kolejne zacieranie granic – samego pojęcia strajku. W Polsce strajki stanowią zinstytucjonalizowaną formę zbiorowych sporów między pracownikami a pracodawcami w miejscu pracy. Zatem pod względem formalnym Ogólnopolski Strajk Kobiet nie był wcale strajkiem. A jednak był to pewien sposób wyrażenia protestu: „Nie zgadzam się, dlatego nie będę pracować”. Idea strajku kobiet odrzuca podział na produkcję i reprodukcję. Podkreśla natomiast, że kobiety nadal działają na dwóch polach, a ich prawa reprodukcyjne są związane z tymi dwiema sferami. Dlatego „odmowa pracy” zyskała głębsze znaczenie. Upodmiotowienie Ogólnopolskiego Czarnego Protestu Kobiet polegało na przejęciu idei strajku i zapewnieniu inkluzywnej przestrzeni łączącej różne działania skupiające się na walce o prawa reprodukcyjne.
Jednym z częściej zadawanych po 3 października 2016 r. pytań była kwestia, czy Strajk Kobiet skierowany był przeciwko dalszym ograniczeniom praw reprodukcyjnych, czy raczej opowiadał się za liberalizacją ustawy aborcyjnej. Popularność haseł dotyczących wolności wyboru sugeruje, że kobiety przede wszystkim opowiadały się za tym, aby ostateczna decyzja zawsze należała do nich – chociaż prawdopodobnie w wielu przypadkach uczestniczki protestu nie poparłyby legalizacji aborcji w trakcie pierwszego trymestru. Po ponad 25 latach od wprowadzenia jednego z najbardziej restrykcyjnych praw w Europie, a także rozpowszechniania antyaborcyjnej retoryki i wyśmiewania działalności organizacji feministycznych, uznanie aborcji za prawo kobiety wciąż stanowi trudne wyzwanie dla Polski. Niemniej jest to cel możliwy do osiągnięcia.
Ogólnopolski Czarny Protest Kobiet wykazał, że kobiety odzyskują utraconą przestrzeń polityczną i prawo wypowiedzi. Polskie kobiety, stawiając siebie i swoje decyzje w centrum debaty oraz deklarując, że „nie składają parasolek”, odzyskują Polskę dla kobiet6. Międzynarodowy Strajk Kobiet w Polsce okazał się historycznym krokiem dowodzącym, że Czarny Protest z października 2016 r. nie był jedynie incydentalnym wydarzeniem, ale oznaką znacznie głębszego niezadowolenia, współodczuwanego przez tysiące kobiet w kraju.
Tłumaczenie z angielskiego: Monika Fryszkowska
BIO
Dr Julia Kubisa - socjolożka, feministka i publicystka. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, a w latach 2015-2016 Marie Curie postdoc na University of Gothenburg w Szwecji. Autorka książki „Buntu białych czepków. Analizy działalności związkowej pielęgniarek i położnych”. Od wielu lat fascynuje się i bada zjawisko upłciawiania pracy i jej społecznego podziału, aby dekonstruować przekonania na temat odpowiedniości bądź nieadekwatności poszczególnych prac ze względu na płeć. W ciągu ostatnich kilku lat pracowała w porównawczych projektach europejskich, czego efektem są książki, nad którymi obecnie pracuje – o sprawstwie osób doświadczających biedy oraz o jakości miejsc pracy. Współpracuje ze związkami zawodowymi. Publikowała w „Przekroju” Romana Kurkiewicza i w Dzienniku Opinii/Krytyce Politycznej. Przez wiele lat związana z polskim ruchem feministycznym, współorganizatorka warszawskich Manif, współzałożycielka feministycznej Fundacji MaMa.
[1] Sprawozdanie Rady Ministrów z wykonywania oraz o skutkach stosowania w roku 2012 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, s. 51, dokument dostępny online: http://orka.sejm.gov.pl/druki7ka.nsf/0/c170d861fc5d4a3ac1257c680033a257/$file/2067.pdf, dostęp: 20 IV 2017.
[2] Julia Kubisa, Obrona praw reprodukcyjnych w Polsce, „Globalny dialog”, tom 7, numer 1, 2017.
[3] Rafał Boguszewski, Klauzula sumienia lekarza i farmaceuty, CBOS, nr 94/2014, publikacja dostępna online: http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2014/K_094_14.PDF, dostęp: 20 IV 2017.
[4] Elżbieta Korolczuk, Próba wyjaśnienia Czarnych Protestów w Polsce: siła połączonych działań, „Zoon Politikon Journal” (nadchodzące wydanie, 2017).
[5] Ewa Majewska, Słaby opór i siła bezsilnych. #CzarnyProtest w Polsce 2016, „Praktyka Teoretyczna”, 10 XI 2016, publikacja dostępna online: http://www.praktykateoretyczna.pl/tag/czarny-protest/, dostęp: 20 III 2017.
[6] Julia Kubisa, „Odzyskajmy Polskę dla kobiet!” Krytyka Polityczna, 10 października 2016 r. (dostęp 20.03.2017: http://krytykapolityczna.pl/kraj/odzyskajmy-polske-dla-kobiet/2016).