Obrazy Ignacego Czwartosa nawiedzają niespokojne duchy historii. Czy może raczej wiele historii ożywia obrazy tego współczesnego malarza historycznego: historia Polski, historia Europy, historia sztuki i nieodłączna historia Czwartosa człowieka. Chwalebni i wyklęci zmarli zaludniają jego wielkie płótna, stojąc ramię w ramię z żywymi tak, jak dokonania dawnych mistrzów można zestawiać z dokonaniami współczesnych malarzy.
Kim jest Ignacy Czwartos?
Kim jest malarz tych obrazów, które zawierają tak prowokacyjne przedstawienia, a jednocześnie równoważą rozbieżne odniesienia i tryby? Ignacy Czwartos (ur. 1966, Kielce) określa siebie jako „współczesnego Sarmatę”. Takim określeniem malarz celowo odwołuje się do mitu polskiego ducha narodowego. Pojęcie „sarmaty”, to nawiązanie do kasty szlacheckiej, która rządziła Polską w XVII i XVIII wieku. Sarmaci wywodzą się ze wschodniosłowiańskich Antów; ludu jeździeckiego, który pochodził ze stepów pontyjskich i migrował do regionu bałtyckiego w Ciemnych Wiekach. Choć wzmianki o Sarmatach autorstwa szlachty Królestwa Polskiego i Litwy zostały uznane za fałszywe, analiza broni i tkanin w królewskich kolekcjach ujawnia wzory wspólne z tymi z Kaukazu i Persji.
W latach 1988-1993 Czwartos studiował pod kierunkiem Tadeusza Wolańskiego na Wydziale Edukacji Artystycznej w Kaliszu, będącym filią Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Promotorem twórczości młodego malarza był Jerzy Nowosielski (1923-2011). W terminologii piłkarskiej, Czwartos jest solidnym graczem zespołowym: w 1995 r. współzałożył Stowarzyszenie Artystyczne oraz Galerię Otwarta Pracownia (w 2006 r. został prezesem), i twórcą ilustracji książkowych. Artysta jest niezwykle hojny w swoich odniesieniach i podziękowaniach, włączając w swoje obrazy przyjaciół, kolegów i żonę Zuzannę, których sytuuje obok bardziej rozpoznawalnych figur.
Czwartos tworzy zarówno jako malarz abstrakcyjny, jak i figuralny, używając wysoce schematycznych przedstawień dla półrealistycznych wizerunków postaci. W obu gatunkach artysta wykorzystuje te same założenia rzemieślnicze i środki: stonowane kolory, symetryczne urządzenia geometryczne, gładkie powierzchnie, brak widocznych śladów pędzla. Postacie są zazwyczaj zaczerpnięte ze źródeł fotograficznych, oddane dokładnie, ale bez iluzjonizmu. Prace czysto abstrakcyjne (małe obrazy i malowane rzeźby skrzynkowe) są wyciszone kolorystycznie i zazwyczaj niewielkie.
W figuralnych obrazach Czwartosa, spotykamy osobisty panteon jego artystycznych wzorców: w tym Kazimierza Malewicza (1875-1935), rosyjskiego malarza polskiego pochodzenia, a także Marka Rothko (1903-1970), urodzonego w granicach dzisiejszej Łotwy. Do tych postaci dołącza Piet Mondrian (1872-1944), kolejny patriarcha wczesnej abstrakcji modernistycznej. Artyści ci (i inni), pojawiają się w obrazach hołdowniczych, w których Czwartos przyznaje się do swoich duchowych korzeni. Autoportret z abstrakcją (2008) przedstawia Czwartosa w ubraniu imitującym późny styl malarski Malewicza, z suprematystycznym kwadratem jako znakiem w ręku.
Praktyka tworzenia geometrycznego malarstwa abstrakcyjnego, czasami związanego z konwencjami pejzażowymi, wpłynęła na doskonalenie się wrażliwości estetycznej artysty. W obrazach Czwartosa zawierających postacie, tło, obramowania i przedmioty kadrujące są realizowane równie starannie jak postacie. Religijne aspekty malarstwa Mondriana i Malewicza są dobrze znane; sztuka Rothko wyróżnia się symetrycznymi cechami, podobnymi do tych, które odnaleźć można w ikonach. Wiele argumentów teoretyków (w tym Mondriana i Wassily'ego Kandinsky'ego) dotyczących abstrakcji, odnosi się do jej zdolności do wywoływanie w odbiorcy duchowego objawienia. Nie powinno więc być zaskoczeniem, że Czwartosa coraz bardziej pociągała sztuka religijna. Mentor Czwartosa – Jerzy Nowosielski, był przykładem polskiego malarza, który doceniając potencjał abstrakcji, wykorzystywał również możliwość malowania ikon jako kierunek swojej życiowej praktyki artystycznej. Obaj artyści wystawiali razem w 1995 r.
Należy tu wspomnieć o polskim malarzu Andrzeju Wróblewskim (1927-1957), którego nienaturalistyczne obrazy figuralne upamiętniają Polaków poległych podczas II Wojny Światowej. Nie jest przypadkiem, że Wróblewski odwrócił się od socrealizmu z początków swojej kariery, aby tworzyć bardziej szczere i złożone prace, które odcięły go od dawnych zwolenników. Czwartos złożył hołd Wróblewskiemu w 2014 r., portretując go (cało postaciowo) w trumnie, obok jednego z obrazów artysty. Związki między tymi artystami stanowiły podstawę programową wystawy zrealizowanej w Lublinie w 2023 r.
Nie zawsze można wybrać drużynę
W najnowszej (i najbardziej złożonej) fazie swojej twórczości, Czwartos czerpie z wielu linii obrazowych: malarstwa religijnego, abstrakcji, symbolizmu, malarstwa historycznego, heraldyki i innych dziedzin, z których nie wszystkie należą do "kanonu" sztuk pięknych. Czwartos poświęca wiele uwagi polskim praktykom w każdej z tych dziedzin. W obrazie Kielce, Kielce Korona (2008), Czwartos namalował siebie w żółtym szaliku swojej ulubionej drużyny piłkarskiej – Korona Kielce, wskazując na lojalność wobec miasta, w którym się urodził. Kolory i podział przestrzenny odnoszą się do heraldyki (w tym heraldyki sportowej) i sztuki abstrakcyjnej, mieszając maniery i hierarchię.
Jeśli chodzi o wierność, Czwartos poprzez swoją sztukę pyta nas „Komu lub czemu jesteśmy wierni?”.
Niektórzy wierność deklarują w sporcie, inni w związkach, w sztuce lub w wierze, choć czasem są to sprawy wykraczające poza wyborcze powinowactwo. Tak pojęte lojalności, w konsekwencji kształtuje naszą egzystencję, zarówno poprzez wewnętrzne zaangażowanie, jak i zewnętrzną presję, determinują to jak żyjemy i jak umieramy. Ograniczenia, podobnie jak cierpienie, nie powinny być daremnie negowane, lecz akceptowane i rozumiane.
Artyści dokonują swoich wyborów bardziej publicznie niż większość z nas. Kiedy Malewicz po raz pierwszy opowiedział się za modernizmem i bezkompromisową abstrakcją, był członkiem niewielkiego ruchu awangardowego w imperialnej Rosji. Później okoliczności historyczne sprawiły, że Malewicz stał się liderem sowieckiego projektu stworzenia „Nowego Człowieka” poprzez transformację sztuki, a następnie stał się on jednostką politycznie podejrzaną, monitorowaną i marginalizowaną. Dla kontrastu, droga Rothko poprzez zaangażowanie się w abstrakcję, wiodła bardziej bezpośrednio (choć nie szybko) do bogactwa i uznania; gdyby jednak jego rodzina pozostała na Łotwie, los Rothko mógłby być podobny do losu Malewicza, lub gorszy.
Podczas gdy Czwartos pyta, komu przysięgamy wierność, wskazuje również, że nie jesteśmy samostanowiącymi, zatomizowanymi jednostkami. Jesteśmy mimowolnie związani z grupami, które wpływają na (lub determinują) naszą egzystencję. To, w jakiej religii jesteśmy wychowywani, na jakiej ziemi się urodziliśmy, kim są nasze rodziny i w jakiej epoce żyjemy, nie są okolicznościami, które możemy zmienić, pomimo naszej ograniczonej zdolności do zdystansowania. Rodzimy się w okolicznościach, które nas kształtują. W estetyce i etosie artysta może wybierać tylko w ograniczonym stopniu.
Czwartos przeciwstawia się twierdzeniu, że jesteśmy całkowicie panami naszego losu.
Historia nie jest ani jednoznaczna, ani linearna – oponując whigowskiemu (lub liberalno-oświeceniowemu) rozumieniu historii – co potwierdza historia Polski. Nagłe zmiany w sytuacji politycznej Polski – poruszanie się między kamieniami węgielnymi katolicyzmu, monarchizmu, federalizmu, komunizmu, kapitalizmu i globalizmu – obalają koncepcję logicznego rozwoju historii poprzez niezaprzeczalny postęp.
Ars moriendi
Pod koniec pierwszej dekady XXI w., Czwartos przeszedł od kwestii poszukiwań stricte artystycznych do tematyki związanej z historią Polski. W złożonych alegorycznych obrazach - zazwyczaj wielkoformatowych, a czasem przybierających formę poliptyku – pojawiają się niemieccy żołnierze i funkcjonariusze obozów zagłady z okupowanej w latach 1939-1945 Polski. W tych obrazach (przesiąkniętych post-malarską estetyką geometryczną) widoczny jest pewien zadziorny dowcip, w którym różne postacie, zestawione ze sobą tworzą sceny przypominające sztukę ludową i barokowe portrety trumienne. Gunther von Hagens (twórca Body Worlds, przedstawiających chemicznie zakonserwowane ludzkie ciała) porównywany jest do doktora Mengele, osławionego anatoma, który przeprowadzał makabryczne eksperymenty na więźniach obozów zagłady. Ikonom głowom-śmierci żołnierzy SS, towarzyszą deklaracje w języku niemieckim (zapisane gotykiem), witające widzów pod prysznicami obozu zagłady. Niebieskie twarze i dłonie w sztuce Czwartosa wskazują na bliskość śmierci, niedawnej lub zbliżającej się. Czaszki i szkielety występują tu równie obficie, co w ilustrowanych traktatach Ars Moriendi.
Ignacy Czwartos, Niemiecka jakość (Gunther von Hagens, Josef Mengele), 180x180 cm,
olej na płótnie, 2014. Własność CSW ZU w Warszawie.
Ars Moriendi (łac. sztuka umierania), to tytuł ksiąg dewocyjnych z późnego średniowiecza, które instruowały umierających, jak osiągnąć łaskę przed spotkaniem z Bogiem. Traktują one śmierć jako próbę dla pobożnego chrześcijanina, której nie można ani zignorować, ani ominąć, i która wymaga pokory, uczciwości i hartu ducha, aby odważnie ją przejść. Nienaturalna sztywność póz niektórych postaci Czwartosa powiela te z dewocyjnych drzeworytów i portretów żałobnych. Przed oświeceniowa koncepcja człowieka otrzymującego rozgrzeszenie przez przyjęcie swojego podległego statusu doczesnego, jest charakterystyczna dla najnowszych obrazów artysty.
Wyciszone kolory krajobrazu z wczesnych abstrakcji Czwartosa odgrywają w tych obrazach rolę drugoplanową. Czwartos celowo wykorzystuje abstrakcyjne elementy do tworzenia obrazów w stylu dewocyjnych druków lub malowideł ołtarzowych. Pojawiają się również echa nagrobków kościelnych. Użycie farby jest neutralne, co zwiększa przejrzystość i czytelność obrazów; proporcje są dobrze dobrane. Zdystansowany styl – podobny do stylu René Magritte'a – sprawia, że wyraziste obrazy Czwartosa są jeszcze bardziej dojmujące. Tak niepokojące obrazy nie potrzebują zbędnej egzaltacji, by wzmocnić swoją siłę oddziaływania.
Niedawna wystawa Malarz klęczał jak malował (2023, Zachęta) dokumentowała pełen przekrój form i tematów obecnych w malarstwie Czwartosa. Tytuł nie był ironiczny – wskazywał raczej na szacunek artysty dla jego znamienitych poprzedników. Oczywiście sam artysta może ukradkiem spoglądać na własną (potencjalnie) nieśmiertelną chwałę, nawet gdy z całego serca modli się za innych. Portrety trumienne upamiętniające znamienitych mężów, to wyraz dobrowolnego podjęcia przez Czwartosa, w czasach artystycznego nomadyzmu, roli pełnionej niegdyś przez malarzy cechowych, którym mieszczanie zlecali uwiecznianie przywódców świeckich i duchownych.
Najnowsze obrazy zaprezentowane na wystawie w Warszawie – jak i te, które wkrótce pojawią się w Wenecji – zawierają przejmująco wyraziste przedstawienia związane z historią Polski oraz ikonografią świętych, męczenników i Chrystusa. Obok wcześniejszych obrazów znalazły się najtrudniejsze prace Czwartosa: obrazy związane z II wojną światową (wspomniane wcześniej) oraz te, o Żołnierzach Wyklętych.
Żołnierze Wyklęci
W serii obrazów zainicjowanej w 2016 r., Czwartos przedstawił polskich Żołnierzy Wyklętych. Byli to Polacy, którzy walczyli najpierw z niemieckimi okupantami, a następnie z sowieckimi „wyzwolicielami” (którzy szybko stali się okupantami) i ich polskimi komunistycznymi sojusznikami. Ta kampania patriotów, wolnościowców i katolików, którzy dążyli do niepodległej, nieskomunizowanej Polski, została ostatecznie skazana na zagładę. Opornych ścigano, zabijano w bitwach lub chwytano, by następnie skazać ich na egzekucję lub długie wyroki więzienia. Ich działalność była długo zwalczana, a gdy wspominano o nich publicznie w latach 1945-89, określano ich mianem faszystów lub bandytów, co piętnowało ich pamięć i hańbiło ich rodziny.
Żołnierze Wyklęci byli nie tylko wyklęci przez polskich komunistów i sowieckich okupantów, ale także przeklęci przez historię jako „faszyści”. Naziści zostali uznani przez liberałów i socjalistów za najgorsze zło. Tak więc, gdy przeciwnicy liberalizmu i socjalizmu są porównywani do nazistów, są (przez skojarzenie) uwikłani w tyranię i ludobójstwo. Stąd polscy nacjonaliści popierający demokrację, monarchię, Kościół i polską narodowość, stali się „wrogami ludu” i zostali potępieni w pamięci, a ich nazwiska wymazywano z historii.
W obliczu potęgi PRL i jego sowieckich sojuszników partyzanci byli skazani na rozproszenie, ściganie, więzienie i egzekucje. Partyzantka została w dużej mierze rozbita do 1947 r. W 1951 r. służba bezpieczeństwa ujęła siedmiu bojowników ruchu oporu, których w następstwie tortur, rozstrzelała w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Ostatni żołnierz ruchu oporu zginął w zasadzce w 1963 r.; od tego czasu wszelkie wzmianki o żołnierzach podziemia niepodległościowego zostały usunięte z polskiego dyskursu publicznego. Historia Żołnierzy Wyklętych została zbadana i szeroko opisana dopiero w ostatniej dekadzie.
Obrazy Czwartosa odnoszą się do historii, która nie została jeszcze przyswojona przez społeczeństwo i stanowią odpowiedź na rehabilitację „wrogów ludu” i jako takie są wysoce kontrowersyjne. W efekcie powojenna historia Polski wciąż się pisze.
Nic dziwnego, że obrazy - surowe i wyraziste - wywołują silne reakcje.
Żołnierze oporu na obrazach Czwartosa malowani są na podstawie rodzinnych lub służbowych fotografii; czasem prezentowani są zbiorowo, jak drzewa genealogiczne w XIX w., z twarzami w owalnych ramkach i datami wypisanymi poniżej. Orzeł Tretera (2017) przedstawia białego polskiego orła herbowego, wypełnionego portretami członków antykomunistycznego podziemia. Czwartos korzystał również z fotografi sekcyjnych, wykonanych przez władze w celu udokumentowania egzekucji i ciał powstańców. W Epitafium dla Józefa Franczaka „Lalusia”, (2016) ostatniego Żołnierza Wyklętego (który po śmierci został zdekapitowany), Czwartos przedstawił go z jego własną głową w rękach, niczym świętego męczennika w towarzystwie swoich zabójców. Ksiądz, który wspomagał ruch oporu, staje po stronie Chrystusa w nowoczesnym ołtarzu. Inni żołnierze są symbolicznie przedstawieni jako poćwiartowani na kawałki; twarze są dokładnymi odwzorowaniami znanych osób, niektóre z nich ze zdjęć pośmiertnych. Śmierć jest przedstawiona jako nieunikniona, tak jak śmierć świętych – predestynowana i konieczna. Tylko wtedy, gdy człowiek zaakceptuje, że jest sługą większego przeznaczenia, może spełnić swoją historyczną funkcję ofiary, kata lub świadka.
Na niektórych obrazach żołnierze są przedstawiani jako zabawkowe figurki żołnierzyków, nie po to, by ich umniejszać, ale by wskazać na ich względną bezsilność w rękach sił potężniejszych od nich. Przedstawienia te przypominają nam, że wyjątkowo w historii, nasze pokolenie jest bardziej zaznajomione z żołnierzami jako zabawkami niż jako tematami dla poważnego malarstwa. Współcześnie mówi się nam, że poważne malarstwo wykracza poza zwykły opis i konkretne miejsce. W 1.2.3.4. Żołnierze „Żelaznego” (2008), Żołnierze Wyklęci podtrzymują ciała poległych towarzyszy. Ich pośmiertne portrety przywodzą na myśl fotografie pośmiertne Che Guevary i portrety trumienne Komunardów Paryskich z 1871 r.
Adaptując i parafrazując ikonografię i szkielet polskiej sztuki dewocyjnej (zwłaszcza z epoki baroku), Czwartos może równolegle powielać symetryczne i hierarchiczne cechy zarówno sztuki abstrakcyjnej, jak i religijnej. W swoich obrazach Czwartos sytuuje Żołnierzy Wyklętych w szeregu świętych, męczenników i pobożnych ofiarników. Są oni najnowszym dodatkiem do kanonu polskich patriotów, choć przez część Polaków stanowczo zwalczanym.
Interesujące jest porównanie Czwartosa z Jackiem Malczewskim (1854-1929), polskim symbolistą. Refleksje Malczewskiego nad charakterem i przyszłością Polski powstawały głównie przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 r. Malując z natury, przekształcał modeli i członków swojej rodziny w mitologiczne postacie odgrywające sceny, które zachowywały dwuznaczność, a jednocześnie funkcjonowały na poziomie alegorycznym. Dojrzała twórczość Czwartosa przypada na okres po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989 r.; jego modelami są osoby zmarłe, uwiecznione na fotografiach dokumentacyjnych. To alegorie równie niejednoznaczne jak wizje Malczewskiego, ale znacznie od nich dosadniejsze. Prace Czwartosa wykazują bezkompromisową akceptację polityki opartej na kalkulacji siły i interesów narodowych. W Rybach (2018) postaci są poćwiartowane jak ryby na gulasz – jest to motyw zaczerpnięty od Wróblewskiego; to krojenie w kostkę przypomina nam o losie Polski, która miała zostać poćwiartowana i pożarta przez sąsiednie państwa w 1772, 1795 i 1939 r. Ludzie, jednostkowo i zbiorowo, są skazani na koleje losu niezależne od sprawiedliwości naturalnej.
Malczewski widzi ówczesnych ludzi jako podejmujących trud przyjmowania mitycznych ról, aby wzmocnić swój naród; Czwartos widzi tragedię ludzi skazanych na odgrywanie ról narzuconych im przez ich naród, siłę wyższą.
W podejściu Czwartosa jest jakiś dystans – który on sam pośrednio uznaje – ale nie taki, który umniejsza jego zaangażowanie i szczere oddanie realizowanym tematom. Dystans ten może zmylić widza, który uzna stosunek Czwartosa do poruszanej tematyki za niezobowiązujący. Za takim poglądem może przemawiać obserwacja jego wcześniejszych obrazów, które są zabawne i zaangażowane w komentowanie sztuki. W cyklu Żołnierzy Wyklętych Czwartos nie wzdraga się przed tym, co okropne i poważne. Czwartos – bez zmiany emocjonalności, stylu czy metody kompozycji – „pogłębił swoją sztukę”, jak to ujął Francis Bacon. Wyszedł poza sztukę o sztuce i podjął jako temat historię swojego narodu i (co za tym idzie) naturę ludzką. Można powiedzieć, że Czwartos zaakceptował swój los i został polskim malarzem historycznym, co od zawsze było mu przeznaczone.
Ignacy Czwartos, Rozmawialiśmy o Malewiczu,
180x180 cm, oil on canvas, 2012-2013.
Czwartos, malarz historii najnowszej
Malarstwo historyczne to gatunek, w którym artysta przedstawia znaczące osoby i wydarzenia z historii, aby zwrócić uwagę na znaczenie poruszanego tematu, pouczyć widza i uszlachetnić sztukę. Nie jest to jedynie ilustracja czy wymówka dla dramatycznych treści; to dydaktyczna działalność umoralniająca, a zatem plasuje się jako pierwszorzędna gałąź sztuki, zaraz po sztuce religijnej. Malarz historyczny nie może uwolnić się od konieczności niesienia przesłania, od czego malarze czasów najnowszych (w epoce ironicznego dystansu) często się uchylali. Czwartos jest artystą słynącym z błyskotliwego poczucia humoru, ale jest też niezwykle sprawnym malarzem historycznym, ponieważ nie pozostawia wątpliwości co do powagi, z jaką traktuje swoje dzieła, zwłaszcza Żołnierzy Wyklętych i pomagających im duchownych. Nawet sędziowie, strażnicy i oprawcy nie są wolni od współczującego oka artysty.
Czwartos rozwiązał problem, przed którym stoi każdy współczesny malarz historii, a mianowicie, jak malować narracyjne relacje z wydarzeń historycznych językiem, który jest stosowny, skuteczny, poruszający, wymowny, a jednocześnie nie jest anachroniczny. Artysta nie ukrywa swojego przywiązania do źródeł fotograficznych; jego biegłość w malarstwie abstrakcyjnym i podziw dla oddziaływania malarstwa dewocyjnego i sztuki ludowej nałożyły na jego najnowsze dzieła dodatkowe warstwy znaczeniowe. Czwartos mówi o historii w sposób, który wykorzystuje historyczne narzędzia (dziewiętnastowieczna prezentacja fotograficzna, sztuka religijna, sztuka ludowa, fotografie kryminalistyczne); ten proces inkorporacji i wyborcze afiliacje malarza przyczyniają się do złożonej obecności i powagi obrazów memoratywnych.
Czwartos jako moralista historii (tytułu, do którego miałby zapewne ambiwalentny stosunek) potrafi skierować nas ku litości, grozie, potępieniu, fascynacji, wzburzeniu i smutkowi, bez zbędnego sentymentalizmu, nakazuje nam patrzeć, zachowywać w pamięci i rozmyślać nad tym, co nam pokazał. Jest wrażliwy na niuanse dziejów i mroczne tajemnice, do których boimy się zbliżać. Dla żyjącego malarza, zajmowanie się historią współczesną w poważny, a zarazem pouczający sposób, bez ukazywania swych własnych emocji – i postawy politycznej –pozostawia wielu widzów w niepewności i podejrzliwości; to właśnie dlatego Czwartos jest tak znaczącą osobowością i ma szansę zostać uznanym za jednego z ważniejszych artystów dwudziestego pierwszego wieku.
Upamiętnianie ludzi, którzy kierowali się wiarą, tożsamością narodową i ideami patriotycznymi do tego stopnia, że cierpieli i ginęli za te zasady – bez jakichkolwiek obaw o swój własny dobrobyt i bezpieczeństwo – zmusza nas do refleksji nad naszym własnym charakterem i postawą.
Jak bowiem, patrząc na tych, którzy zginęli za swoje przekonania, możemy oceniać nasze własne niepowodzenia w czasach komfortu i bezpieczeństwa? Jak możemy nie uznać się za nieudolnych? Niepokorni zmarli są dla Europejczyków niechcianymi duchami; Polakom stawiają bardzo trudne pytania.
Można się zastanawiać, jaki los czeka Czwartosa i jego obrazy w erze powracających niepokojów politycznych w Polsce i w szerszej perspektywie w Europie. Cokolwiek nas czeka, surowe, głębokie i pełne bólu obrazy Czwartosa zachowają swój psychologiczny ciężar i nadal będą głęboko poruszać widzów. W kontekście jego najnowszych prac, cała twórczość Czwartosa jawi się jako rozbudowany, wieloczęściowy cykl Ars Moriendi, opisujący jak mężczyźni mogą w pokorze uznać swoje powinności, przyjąć wyznaczoną im rolę, umrzeć z rozwagą i przeżyć swój żywot w sposób, który nada ich życiu dodatkowego znaczenia i godności.