Latem 2023 roku w CSW Zamek Ujazdowski po raz pierwszy w Polsce pokazano indywidualną wystawę malarstwa Odda Nerdruma uznawanego na świecie za jednego z najwybitniejszych żyjących artystów. W głównych polskich mediach, poza kilkoma wyjątkami, wystawa pozostała bez echa. Niezwykle rzadko docierają do Polski tego typu wystawy, co powoduje, że ludzie kultury i anty-kultury wegetują w błogim stanie nieświadomości, co do tego, co na świecie dzieje się w sztuce. Niebyt i cisza, jakby wystawy w ogóle nie było. Izolacja w przestrzeni medialnej to zazwyczaj symptom tego, że sprawa jest poważna i polityczna zarazem. Jest kilka powodów tak selektywnego traktowania aktualności kulturalnych: po pierwsze mamy tu do czynienia z tradycyjnym malarstwem, po drugie artysta neguje modernizm i ideologię nowoczesności w sztuce, a w końcu powodem jest upolityczniona mentalność, która każe traktować sztukę jedynie w kategoriach walki politycznej - jakakolwiek notka w mediach na temat wystawy powiększałaby kapitał wrogów politycznych.
Wystawa Odd Nerdrum. Malarz Północy w CSW Zamek Ujazdowski, fot. D.Czarnocki
Odd Nerdrum w latach sześćdziesiątych porzucił studia w akademii sztuki w Oslo. Zawiedziony marnym poziomem nauczania malarstwa, postanowił pójść własną drogą. Pod wpływem obrazów Rembrandta i Caravaggio kontynuował autodydaktykę w zakresie malarstwa. Pewnego razu wspomina:
krótko mówiąc, wymalowałem sobie izolację, a jeden z kuratorów warszawskiej wystawy doprecyzował: izolacja od współczesnych oznacza jednocześnie bycie w towarzystwie dawnych mistrzów.[1]
Widać, że i u nas twórczość Nerdruma jest izolowana, co znaczy, że wszystko funkcjonuje zgodnie z założeniami artysty. Nienaturalne, wyjątkowo zgodne milczenie na temat tej wystawy w mediach polskiej prowincji Imperium Europejskiego wydaje się groteskowe. Nasze lewicowe media mimowolnie potwierdzają słuszność obranej przez artystę drogi. Czym ta izolacja jest dla Nerdruma? Niczym nowym. Prawdziwi artyści działają w pojedynkę, a nie w kolektywach, komunach czy klikach. Działają wbrew wszystkiemu i niezależnie od wszystkich. To wielkość wizji, klarowność języka własnej sztuki i determinacja w dążeniu do prawdy, a tym samym do piękna jest dla artysty siłą samą w sobie. Nerdrum, podobnie jak wielu wielkich artystów, takich jak Van Gogh czy Chagall, a u nas Nowosielski, wbrew koniunkturze zmiennych prądów w sztuce i wbrew politycznym oczekiwaniom ośrodków władzy, pracuje zgodnie z własną wizją. Historia tylko takich zapamiętuje i wszystko na to wskazuje, że niezliczone rzesze dzisiejszych epigonów postawangardowej nowoczesności, którzy wypełniają instytucje sztuki oficjalnej, niczym siano przepełniające wóz na jednym z obrazów Hieronima Boscha, pozostaną zapomniani.
Wystawa Odd Nerdrum. Malarz Północy w CSW Zamek Ujazdowski, fot. D.Czarnocki
Aby nie powtarzać treści z oficjalnych materiałów prasowych CSW, czy wypowiedzi kuratora wystawy Jona Eirika Lundberga na temat twórczości Odda Nerdruma, ograniczę się do kilku spostrzeżeń formalnych dotyczących jego obrazów dokonanych okiem praktyka, malarza. Jakie wrażenie wywołują obrazy Odda Nerdruma przy pierwszym kontakcie? Dotyka widza niebywała delikatność, niespotykana u większości współczesnych malarzy realistycznych. Delikatność, która nie jest pozbawiona energii w traktowaniu tekstury obrazu. Mamy tu subtelny modelunek form uzyskiwany dzięki superpozycjom transparentnych warstw werniksów, wtartych półkryjących plam farby oraz uderzenia miękkiego impasto. Właśnie to są sekrety dawnych mistrzów ze swobodą i lekkością realizowane przez Nerdruma. Technika akcentowania efektów światła zbliża go do malarstwa holenderskiego, flamandzkiego i włoskiego XVI i XVII wieku.
Warsztat malarski Nerdruma w ogólnym założeniu wywodzi się z szeroko pojętej szkoły Rembrandta, którego malarstwo cechuje się swobodą i dyscypliną zarazem. Nerdrum jednak daleko mniej zbliża się do Carravagia, który stosował silne kontrasty światła i cienia oraz rzeźbiarski modelunek, za pomocą czego wydobywał formy z pustego, neutralnego tła. Caravaggio opracowywał gładko powierzchnię całego obrazu, czego w pokazanych na wystawie obrazach nie znajdujemy, a co zauważalne jest we wcześniejszych jego obrazach. Owszem niektóre obrazy lub ich partie są pięknie dopracowane, ale wiele z nich buduje lekko, szkicowo. W późniejszych obrazach Nerdruma dostrzegamy sporo „modernistycznej” ekspresji w sposobie posługiwania się pędzlem. Pozwala on sobie na nonszalancję i mistrzowską niedbałość, którą perfekcyjnie ogrywa z partiami studyjnymi, co czyni go artystą uniwersalnym, na wskroś współczesnym. Nerdrum sensownie łączy dawne z nowym, ale z zachowaniem idiomu malarstwa mistrzów. Nie jest to zachowawcze imitowanie dawnego stylu ani postmodernistyczny melanż konwencji. Niewiele jest tu czystego baroku, ale jest to przede wszystkim autorska synteza uniwersalnego języka malarstwa opartego na wzrokowym doświadczeniu.
Wystawa Odd Nerdrum. Malarz Północy w CSW Zamek Ujazdowski, fot. Adam Gut
W bezpośrednim obcowaniu z płótnami Nerdruma można stwierdzić, że artysta bardziej oszczędnie stosuje faktury impasto niż Rembrandt - być może nie używa bieli ołowiowej, która to doskonale umożliwia. Redukuje też ilość warstw laserunków oraz dość swobodnie stosuje ich kolejność, co miejscami powoduje pewne skazy na powierzchni płótna i ślady retuszu. Dla niewtajemniczonych dodam, że technika żywiczno-olejna, którą stosował Rembrandt jest niezwykle bogata, pracochłonna i wymagająca dużej konsekwencji, miejscami stosował on nawet do kilkudziesięciu transparentnych warstw farby, zatem zdecydowanie różni się ona od stosowanego dziś powszechnie prostego mieszania ze sobą kilku farb na palecie w celu otrzymania pożądanego koloru.
Nerdrum preferuje kompozycje centralne z zachowaniem symetrii, w których za pomocą figur ludzkich generuje rytmy kompozycyjne. Na większości obrazów wyabstrahowane, umowne tła są dobrze zintegrowane z figurami. Mimo, że głównym motywem jego obrazów jest postać ludzka i akt, obrazy oddziaływują harmonijnie całą swą powierzchnią. Na niektórych obrazach zachodzi jednak tzw. winietowanie w narożnikach, co osłabia spójność i siłę wizji w ramach kadru. Na to żaden dawny mistrz nie pozwoliłby sobie. Może to wrażenie spowodowane jest zbyt słabym doświetleniem ekspozycji (obrazy te mimo wszystko wymagają przynajmniej dwupunktowego, mocniejszego oświetlenia galeryjnego).
Odd Nerdrum, Sandra przy kamiennym stole, 2006
Kreowane przez Nerdruma ponure uniwersum wydaje się pozbawione transcendencji i duchowej nadziei. Ciemne przestrzenie o nieokreślonej topografii, z których przezierają sugestie krajobrazów mają cechy romantyczne i surrealistyczne zarazem, malowane tak, jak dawniej bywało, z pamięci. To świat jałowy, pustynny i dziki, oczyszczony ze wszystkich przygodnych elementów, zawsze po zmierzchu albo o brzasku. Ziemia zlewa się z zadymionym niebem.
Narracja w obrazach Nerdruma prowadzona jest powściągliwie, po skandynawsku. Nerdrum skupia się na samych postaciach i aranżowanych scenach rodzajowych i do minimum ogranicza w obrazach zestaw rekwizytów. Są to tylko: strzelba, laska, tlący się patyk z ogniska. Pomimo szlachetnej tekstury malarskiej i finezyjnej kolorystyki, wymowa obrazów jest melancholijna, dojmująco smutna. Szczególna metafizyczna tęsknota przejawia się w obrazie zatytułowanym Wstąpienie (2023), który jest swobodną parafrazą chrześcijańskiego motywu wstępowania Chrystusa do nieba. Tu postrzelony przez kobietę mężczyzna, ukazany w ruchu symultanicznym, „wstępuje” na bok (ustępuje z głównego planu) w smolistą jamę w tle. W obrazach artysty tylko w partiach nieba przebijają się delikatne poświaty słońca skrytego gdzieś za horyzontem. Tylko tu stosuje dyskretnie jaśniejsze, stonowane kolory. Widzimy nawet płowo-szare błękity i złotawe żółcienie nie obecne w innych partiach obrazów. Program ideowy swych obrazów Nerdrum osadza na iście kantowskiej antynomii[2] między śmiercią a snem, rozpaczą a nadzieją, katastrofą czy początkiem nowego świta. Każda wykluczająca się, logiczna interpretacja jego obrazów wydaje się równie prawdziwa i uzasadnione.
Subtelne, miękkie światło padające z nieokreślonego kierunku obejmuje sceny rodzajowe i sylwety ludzkie, wydobywa je z gęstej substancji tła nasyconej ciemnobrązowym, wilgotnym mrokiem. Daje to wrażenie mitycznego theatrum mundi, lub jak kto woli, enklawy jaką zapewnia studio fotograficzne z mocno zredukowanym oświetleniem softboxów. Ciała muskane światłem emanują ciepłym, delikatnym blaskiem. Naturalna kolorystyka skóry uzyskiwana dzięki ograniczeniu palety do kilku ciepłych pigmentów (biel, ugier, ochra, umbra oraz akcenty czerwieni) uszlachetniana jest za pomocą lśnienia zamglonego światła.
Odd Nerdrum, to artysta na wskroś humanistyczny, bo głównym tematem swej pracy uczynił człowieka. Bada naturę i filozoficzne aspekty egzystencji ludzkiej, ukazuje przedstawicieli jakiejś upadłej cywilizacji, którzy są skazańcami, uciekinierami, bądź podróżnymi (Przekraczanie granicy, 2014). Pomimo apokaliptycznej melancholii i nihilistycznej wymowy jego dzieł, postać ludzką traktuje z największym pietyzmem malarskim i czułością. Większość postaci ukazywana jest w jakimś sennym bądź śmiertelnym bezwładzie. Dotyczy to postaci, które leżą czy dryfują w przestrzeni, ale poniekąd też tych będących w ruchu. W celu lepszej ekspresji artysta pozwala sobie na pewne anamorfozy polegające na zachwianiu proporcji figury ludzkiej (np. stosowanie małych głów, zbyt wydłużonych ramion). Jego celem nie jest akademickie studium, ale żywa narracja, która świadczy o mistrzostwie.
Szczególną domeną Nerdruma jest portret, który ogniskuje siłę narracji ideowej jego sztuki. Wiele jego portretów (również autoportretów) przyjmuje konwencję klasycznego studium malarskiego, ale niektóre wykonywane są jakby od niechcenia, modelowane intuicyjnie poprzez szkicowo nakładane plamy farby, następnie zcierane lub rozmazywane. Są to portrety rembrandtowskie, szczere, z naturalną, rozluźnioną mimiką, w których dostrzegamy różne warianty rysów artysty. Wyrażają tragiczną głębię przeżyć psychologicznych: smutek, rozpacz i rezygnację czy obłąkanie, ale i bezwład snu czy moment zgonu. Charakterystyczne są demoniczne, martwe oczy i amorficzne rozwarte usta, które z trudem próbują łapać powietrze, co nasuwa wrażenie ostatniego, przedśmiertnego oddechu (Śpiewaczki, 1984 rok), W obrębie ust pojawiają się często niepokojące niedopowiedzenia malarskie, dodatkowo zaakcentowane rozmazaną czerwienią. U wielu postaci palce dłoni przyjmują dyskretne, nienaturalne ułożenia, jakby za pomocą jakiegoś sekretnego języka migowego chciały przekazać widzowi informacje z apokaliptycznego świata, w którym się znalazły.
Wystawa Odd Nerdrum. Malarz Północy w CSW Zamek Ujazdowski
detale, fot. Piotr P. Drozdowicz
Fakt, że tradycjonalistyczny, antymodernistyczny artysta przetrwał presję postawangardowych doktryn w sztuce nowoczesnej i zafunkcjonował w świecie sztuki potwierdza, że klasyczne wartości estetyczne oraz metodologia oparta na postrzeganiu wzrokowym w malarstwie są ponadczasowe. Zderzenie młodego człowieka ze środowiskiem akademickim w Oslo odsłoniło mu istotę generalnego konfliktu w sztuce i kulturze współczesnej. Nerdrum, człowiek Północy, kierując się autentyczną intuicją i talentem zderzył się z ukrytym, lecz fundamentalnym celem rewolucji awangardowej, którym było i jest zniszczenie klasycznego malarstwa utożsamianego z europejskimi mistrzami. Dzięki temu stał się malarzem ponowoczesnym. Podobnie jak miało to miejsce w życiorysie Rembrandta, heroiczna siła osobowości Nerdruma przez dekady hartowana w samotności, przekłada się na nadzwyczajną jakość i siłę jego dzieł. Jego malarstwo ma cechy sztuki krytycznej, symbolizuje stan duchowy i kondycję sztuki współczesnej, w której dyktatura nowoczesności i negacja wszelkich wartości estetycznych doprowadziły do mrocznej apokalipsy. Po upadku nowoczesności pozostaje nam jednak Nerdrum, Rembrandt, Caravaggio...