Wraz z wybuchem rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie pojawiło się wiele wystąpień rosyjskich urzędników obarczających Ukrainę winą za ten konflikt. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który ma w tej dziedzinie duże doświadczenie, stwierdził, że nawet niszczenie przez Rosjan ukraińskich elektrowni jest „działaniem obronnym”, mającym na celu „powstrzymanie Ukrainy przed bombardowaniem rosyjskich miast”. Na początku wojny twierdził, że ukraińskie przywództwo składa się z „nazistów”, a na wieść o tym, że prezydent Ukrainy jest Żydem, powiedział: „Hitler miał żydowskie korzenie”. Izrael zażądał z tego tytułu przeprosin, które zostały później przekazane osobiście przez Władimira Putina.
Jon Eirik Lundber, Przesłuchiwanie ofiary
(org. The Victim Is Interrogated). Ink on paper, 2022
Zakończenie tej sprawy, czyli złożenie przeprosin przez winowajcę, jest bardzo nietypowe. Można to wytłumaczyć, jak sądzę, jedynie tym, że Izrael wywiera na Rosję jakiś szczególny wpływ. Ukraina nie spotyka się jednak z takim zrozumieniem.
Wina ofiary jest osią w zasadzie wszystkich zbrodni politycznych. Regularnie posługują się nią islamscy terroryści. Jeśli dochodzi do zamachu bombowego na jarmarku świątecznym lub do zamordowania nauczyciela, powodem są zawsze działania ofiar. Albo nie nawróciły się one na właściwą religię, albo znieważyły jakąś świętą postać, albo w inny sposób naruszyły prawa terrorystów, które według nich obowiązują na całym świecie. Zjawisko to nie ogranicza się w żaden sposób do określonych jednostek kulturowych lub geograficznych – ma charakter globalny zarówno pod względem przestrzeni, jak i czasu.
Według niektórych interpretacji chrześcijaństwa Jezus jest pierwszą niewinną ofiarą. Nie broni się, po prostu cierpi z powodu skrajnej niesprawiedliwości, a jego historia staje się później jedną z najbardziej wpływowych opowieści w dziejach ludzkości. Ale co to wszystko ma wspólnego ze sztuką?
Zdaniem francuskiego filozofa Francois Flahaulta ma to całkiem spore znaczenie. W swoim artykule „L’artiste-créateur et le culte des restes” („Artysta-twórca i kult pozostałości”) z 1987 roku Flahault przedstawia dzieła sztuki współczesnej ściśle związane ze światem relikwii religijnych. Zarówno obiekty religijne, jak i artystyczne niosą ze sobą historie lub świadczą o obecności czegoś ważnego. Artysta, niemal jak żydowski Bóg, tworzy „coś z niczego”, a umiejętność ta jest wysoce ceniona. Można uznać, że artysta taki jak Ai Weiwei, a wraz z nim wielu innych, jeszcze bardziej zbliżają się do świata relikwii, ponieważ wykorzystują sztukę do komentowania istotnych kwestii.
Wspominałem już wcześniej o pracach Aia Weiweia, takich jak „Straight” (przerwanie milczenia rządu na temat korupcji) i „At Large” (upamiętnienie więźniów politycznych), ale spośród wszystkich jego dzieł najbardziej przejmujące wydaje się „S.A.C.R.E.D” (2013). Praca składa się z realistycznych scen obrazujących 81-dniowy pobyt artysty w więzieniu w 2011 roku. Nie przedstawiono żadnych formalnych zarzutów uzasadniających uwięzienie, ale szykany można rozumieć jako karę za „niestrudzone wysiłki na rzecz udokumentowania nazwisk osób zabitych w wyniku korupcji urzędników”. Jak czytamy w artykule, w Chinach oskarżanie ofiar jest jedną z metod działania państwa.
Dla Aia Weiweia nie jest to żadna nowość. W takich okolicznościach dorastał, ponieważ oboje jego rodzice zostali deportowani jako polityczni wrogowie partii komunistycznej. Z tego powodu sam również rozpoczął swoje życie jako więzień polityczny. Nietrudno zrozumieć, że to właśnie jest źródłem jego kardynalnych zasad: „sztuka jest niewinna” i „artysta ma obowiązek” walczyć o wolność słowa.
Wina ofiary ma zasadnicze znaczenie z punktu widzenia prześladowania, którego doświadczają ofiary. Dlatego każda pragnąca wolności jednostka – niezależnie od tego, czy jest ona artystą, czy nie – ma obowiązek stawić czoła tej szczególnej koncepcji, zgodnie z którą ofiara ponosi winę, bez względu na to, w jaki sposób się ona przejawia. Jednak jakimś dziwnym zrządzeniem losu tak się składa, że to właśnie w świecie sztuki Zachodu można obecnie znaleźć najbardziej agresywną wersję tego zjawiska.
Artystów coraz częściej oskarża się o kontrowersyjność. Takie myślenie podąża jak cień za nurtem politycznie poprawnych poglądów dotyczących klimatu, rasy i płci. Chociaż tego typu idee mogą być przedstawiane jako zenit liberalnego rozumowania, to sposób, w jaki traktuje się osoby o odmiennych poglądach, w niczym nie przypomina liberalizmu. Wręcz przeciwnie, artyści napiętnowani jako „kontrowersyjni” mogą szybko stać się bardzo samotni, bezlitośnie wystawieni na działanie mechanizmów społecznej kontroli otoczenia.
Początkiem i końcem wszystkich machinacji społecznych tego typu jest kwestia winy. Same oskarżenia częściowo sugerują wyrok. Wspieranie oskarżonego wiąże się z ryzykiem bycia wciągniętym w wir wydarzeń. Mimo to, jeśli wolność słowa, a tym samym sztuki, ma być chroniona, nie da się tego uniknąć. Obowiązkiem artysty wobec społeczeństwa jest walka o wolność słowa. Ale jednocześnie społeczeństwo ma obowiązek – w najszerszym tego słowa znaczeniu – chronić wolność artysty.