Protesty a estetyka
Ruch Fridays for Future (Piątki dla przyszłości) naświetlił pilną potrzebę rozwiązania problemu zmian klimatycznych i wtłoczył ją do naszej globalnej świadomości. Zachęciło to miliony młodych ludzi na całym świecie do postawienia żądań wobec państw i firm, obarczenia ich odpowiedzialnością za szkody wyrządzone środowisku naturalnemu i szybką industrializację, domagania się zadośćuczynienia i błyskawicznego przejścia do zrównoważonej, niskoemisyjnej przyszłości. Ich celem jest stworzenie bardziej sprawiedliwego i równego społeczeństwa oraz włączenie do dyskusji głosów społeczności, które w przeszłości były marginalizowane, prześladowane i uciszane. Wiele mówi się o tym, czy przeciwdziałanie zmianom klimatycznym może przyczynić się do wzrostu zatrudnienia i rozwoju gospodarczego, szczególnie w sektorze energii odnawialnej. Zdania komentatorów są podzielone, zwłaszcza biorąc pod uwagę powolny rozwój rozwiązań alternatywnych, takich jak energia jądrowa.
Krytycy aktywistów ekologicznych uważają ich żądania za mizantropijne, ponieważ przedkładają potrzeby środowiska nad potrzeby ludzi. Sądzą oni, że wysiłki podejmowane w celu przeciwdziałania zmianom klimatycznym, takie jak ograniczenie emisji dwutlenku węgla czy wprowadzenie energii odnawialnej, mogą mieć negatywny wpływ na warunki i jakość życia, zwłaszcza w dłuższej perspektywie. Zdaniem przeciwników działań na rzecz klimatu powodują one długotrwałe szkody, które szczególnie dotkliwie odczuwane są w krajach ubogich. Chociaż działania na rzecz klimatu być może nie zaszkodzą krajom ubogim już dziś, to w przyszłości (do 2100 roku) będą miały zdecydowanie negatywne skutki. Z kolei w krajach bogatych niekorzystne następstwa będą zauważalne już niedługo. Kraje ubogie poniosą koszty w postaci utraty potencjalnego wzrostu gospodarczego, natomiast w krajach bogatych nastąpi spowolnienie i tak już słabego rozwoju gospodarki. Chociaż biedni Afrykanie nie odczują utraty czegoś, czego jeszcze nie mają (coraz bardziej zachodniego stylu życia), my w bogatych krajach odczujemy ciężar utraty naszego dawnego, stosunkowo luksusowego stylu życia. Niektóre strategie ochrony środowiska mogą prowadzić do utraty miejsc pracy lub zwiększenia kosztów konsumpcyjnych, co zdaniem niektórych jest szkodliwe dla dobrobytu człowieka. Być może wysiłki na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym powinny być zrównoważone i skupiać się na interesach ludzi, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących.
Pewne grupy, które podzielają zdanie Thunberg, decydują się na bardziej destrukcyjne sposoby zwrócenia na siebie uwagi. Extinction Rebellion to międzynarodowy ruch ekologiczny założony w 2018 roku w Wielkiej Brytanii. Swoją pierwszą akcję Extinction Rebellion przeprowadził w październiku 2018 roku, kiedy to grupa aktywistów zablokowała pięć mostów w centrum Londynu. W kwietniu 2019 roku zorganizowali w stolicy Wielkiej Brytanii kilka akcji protestacyjnych, doprowadzając do kilkudniowego paraliżu. Podczas protestów tysiące aktywistów okupowały główne drogi, mosty i przestrzenie publiczne, wzywając do pilnego podjęcia działań w związku z kryzysem klimatycznym. Pewne formy ich ekspresji estetycznej wydawały się przesadnie teatralne, obrzędowe i nieco apokaliptyczne. Niezależnie od tego, czy wychodzą na ulicę w czerwonych sukniach z białym makijażem, czy organizują blokady ulic, dewastują budynki i ingerują w codzienne życie obywateli, ich karnawałowa, fatalistyczna prezencja wzbudza ogólny niepokój – prawdopodobnie nie bez powodu. Krytycy uznali jednak ich żądania za nieodpowiedzialne i absurdalne, bowiem w obliczu obecnego kryzysu energetycznego i wojny na Ukrainie odejście od paliw kopalnych byłoby najpewniej równoznaczne z szaleństwem.
Ekologiczny zwrot przeciwko dzieciom
Dzieci zajmują kluczowe miejsce w przedmiotowej debacie, ponieważ to one są najbardziej narażone na oddziaływanie wspomnianych wybryków i apokaliptycznego języka. Thunberg przywdziewa maskę anielskiej postaci, wyniesionej do rangi średniowiecznego dziecka-świętej, czczonej przez tłumy i z natury aseksualnej. Ale czy powstrzymywanie się od posiadania dzieci z powodu emisji CO2 jest moralnie złe? Niektórzy postanowili całkowicie zrezygnować z rodzicielstwa, aby przeciwdziałać zmianom klimatu. Ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci z powodów środowiskowych, określa się terminem „antynataliści ekologiczni”. Uważają oni, że rodzenie dzieci znacząco przyczynia się do kryzysu ekologicznego, a rezygnacja z prokreacji pozwala zmniejszyć wpływ na środowisko. Posiadanie potomstwa jest postrzegane jako generowanie kolejnych trucicieli planety, którzy będą emitować więcej CO2. Dzieci w takich rodzinach mają mniej rodzeństwa i już w młodym wieku widzą, że rodzice odrzucają prokreację, zanim w pełni pojmą konsekwencje tej decyzji. Potwierdza to tezę, że osobiste decyzje mogą mieć długofalowe skutki społeczne, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie środowiskowe
Sugeruje się w ten sposób, że rodzice popełnili błąd, decydując się na dzieci. Zakłada się, że prokreacja jest błędem, aktem o wymiarze apokaliptycznym. Może to obejmować różne trendy i wybory dotyczące stylu życia, takie jak weganizm. Często w ogólnej estetyce tych przekonań można również dostrzec elementy New Age. W mniejszych kręgach kulturowych niektórzy nawet mówią o sobie jako o „eko-gejach” – są to mężczyźni, którzy rezygnują z pokus cielesnych oferowanych przez kobiety, ponieważ grozi to spłodzeniem dzieci. Homoseksualizm jest zatem obierany jako styl życia, co może być nawet wyrazem współczesnego purytanizmu. Z drugiej jednak strony, mężczyźni uczestniczący w protestach klimatycznych mają okazję do podrywania kobiet i mogą formułować swoje opinie i tematy dyskusji tak, by zrobić na nich wrażenie – jak ma to miejsce w przypadku tłumów na wystąpieniach Berniego Sandersa czy dziwnych wydarzeniach w stowarzyszeniach lewicowych. Chłopaki z Bernie Bros i lewicowcy próbują po prostu zdobyć dziewczyny.
Niektórzy zastanawiają się także nad tym, jak przedstawiane jest środowisko medialne dzieci i jakie są tego skutki. Czy dzieci i młodzież mają nadmierny kontakt z treściami seksualnymi? Ta odwieczna debata zdaje się kolidować z faktem, że wiele krajów na całym świecie przechodzi właśnie fazę wyludniania. Zatem, paradoksalnie, mimo że według niektórych dzieci są przesycone sugestywnymi obrazami seksu i seksualności we wczesnym okresie edukacji i kulturze popularnej, ludzie wcale częściej współżyją i nie rodzi się więcej dzieci. Przejście od seksu rozumianego jako temat dla dorosłych do jego celebrowania jako zjawiska, z którym zaznajomione są dzieci, może być postrzegane jako ekologiczny akt łaski, zniechęcający dorosłych do stosunku, ponieważ wysyłany jest komunikat, że seks jest dla bezpłodnych dzieci, a nie dla płodnych dorosłych.
Depopulacja
Podstawową przyczyną wyludnienia są czynniki wpływające na niskie wskaźniki urodzeń i śmiertelności. Europa przeszła transformację demograficzną od wysokiej śmiertelności i wysokiej dzietności do niskiej śmiertelności i niskiej dzietności. Jak pisze Matt Ridley w swojej książce „The Rational Optimist”, spadek śmiertelności dzieci jest główną przyczyną zmniejszania się liczby ludności. Gdy prawdopodobieństwo śmierci dziecka jest mniejsze, rodzice mają mniej potomstwa. Kolejnym czynnikiem jest zamożność, ponieważ dzięki większym dochodom ludzie mogą sobie pozwolić na więcej luksusów zamiast większej liczby dzieci. Ważną rolę odgrywa też lepsza edukacja seksualna i dostępność środków antykoncepcyjnych.
Rozwój gospodarczy, wzrost zamożności, standardy zdrowotne i nowoczesna medycyna przyczyniają się do obniżenia liczby urodzeń i zgonów. Spadające wskaźniki urodzeń nie nadążają za malejącymi wskaźnikami umieralności, a to wyjaśnia, dlaczego populacja Europy początkowo rosła w miarę uprzemysławiania się kontynentu, ale ostatecznie osiągnęła niski wskaźnik umieralności i urodzeń. Ogólnie rzecz biorąc, obecny kryzys w Europie wynika z niskich wskaźników urodzeń i umieralności, co jest spowodowane takimi czynnikami, jak spadek umieralności dzieci, wzrost zamożności oraz poprawa edukacji seksualnej i dostępu do środków antykoncepcyjnych.
Jak zauważa Thomas Sowell w Basic Economics (2015):
„Ubóstwo i głód w różnych częściach świata uznano za dowód »przeludnienia«. Jednak ubóstwo i głód występują znacznie częściej w słabo zaludnionych regionach Afryki Subsaharyjskiej niż w gęsto zaludnionej Europie Zachodniej czy Japonii, gdzie na milę kwadratową przypada kilka razy więcej osób. Średniowieczni podróżnicy przemierzający Europę Wschodnią często opisywali ogromne niewykorzystane tereny leżące w tej biedniejszej części Europy. Mamy dziś gęsto zaludnione biedne kraje, takie jak Bangladesz, ale mamy też słabo zaludnione biedne kraje, takie jak Gujana, która gęstością zaludnienia dorównuje Kanadzie, gdzie produkcja na jednego mieszkańca jest kilkakrotnie większa, a standard życia jest na najwyższym światowym poziomie”. (s. 557, wyróżnienie G.S.)
Co najważniejsze:
„Krótko mówiąc, ani wysoka, ani niska gęstość zaludnienia nie czyni automatycznie kraju bogatym lub biednym. Wydaje się, że ważniejsza jest nie liczebność, ale wydajność tych ludzi, która zależy od wielu czynników, w tym od ich własnych nawyków, umiejętności i doświadczenia. Chociaż gęstość zaludnienia może ułatwiać rozwój kapitału ludzkiego, tak jak w społecznościach miejskich, ludzie w małych, odizolowanych społecznościach zazwyczaj pozostają w tyle za ogólnym postępem”. s. 557-558, Basic Economics.
Tak więc zmniejszająca się liczba ludności w Europie nie stanowiłaby problemu, gdyby rosła wydajność. Wyludnienie jest dla nas problemem, ponieważ zatrzymała się wydajność. Zatem to nie depopulacja jest przyczyną „spadku wydajności i tempa rozwoju”. To właśnie ten spadek wydajności i tempa rozwoju sprawia, że wyludnienie staje się problemem. Przy stabilnym wzroście gospodarczym nawet dochody z podatków mogłyby wzrosnąć pomimo spadku liczby ludności. Wszystkie najpoważniejsze problemy związane z depopulacją nie są spowodowane przez samo zjawisko, ponieważ można by je z łatwością wyeliminować dzięki stałemu wzrostowi wydajności.
Związek między gęstością zaludnienia a dobrobytem gospodarczym nie jest tak prosty, jak się powszechnie zakłada. Mimo że ubóstwo i głód często przypisuje się przeludnieniu, Afryka Subsaharyjska doświadcza więcej tego typu problemów niż gęsto zaludniona Europa Zachodnia czy Japonia. Ponadto średniowieczni wędrowcy podróżujący po Europie Wschodniej często zwracali uwagę na fakt, że w tym biedniejszym regionie położone były ogromne niewykorzystane tereny. Ostatecznie to nie gęstość zaludnienia, ale wydajność jest motorem rozwoju gospodarki.
Gęstość zaludnienia może ułatwiać rozwój kapitału ludzkiego, tak jak w społecznościach miejskich, ale ludzie w małych, odizolowanych społecznościach zazwyczaj pozostają w tyle za ogólnym postępem. Zmniejszająca się liczba ludności w Europie nie stanowiłaby zatem problemu, gdyby rosła wydajność. Problemem jest raczej zahamowanie wydajności i rozwoju, a nie wyludnienie. Przy stabilnym wzroście gospodarczym nawet dochody z podatków mogłyby wzrosnąć pomimo spadku liczby ludności. Oznacza to, że przedstawione powyżej problemy nie wynikają z wyludnienia, a stały wzrost wydajności pozwoliłby je spokojnie przezwyciężyć.
Transhumanizm
Mary Harrington poruszyła temat szerszych społecznych i kulturowych następstw technik reprodukcyjnych, które często kojarzą się z transhumanistycznymi koncepcjami i aspiracjami, oraz wyraziła obawy dotyczące wpływu tych technologii na strukturę rodziny, role płci i równość społeczną. W odniesieniu do transhumanizmu Harrington twierdzi, że antykoncepcja przyczyniła się do upadku tradycyjnej struktury rodziny oraz wzrostu indywidualizmu i konsumpcjonizmu we współczesnych społeczeństwach. Autorka utrzymuje, że dzięki antykoncepcji kobiety mogły oddzielić seksualność od prokreacji, co doprowadziło do przedkładania samorealizacji i rozwoju kariery nad tradycyjne role rodzinne.
ORLAN, wł. Mireille Suzanne Francette Porte.
Francuska artystka wizualna, ur. 30 maja 1947 w Saint-Étienne.
Mieszka i pracuje między Paryżem, Nowym Jorkiem i Los Angeles.
W sztuce od jakiegoś czasu kwestionuje się tradycyjne normy płci, ale to Orlan była prekursorką w dziedzinie przekraczania granic. Orlan to francuska performerka, która w latach 90 zdobyła światową sławę dzięki swoim kontrowersyjnym modyfikacjom ciała. Używa go jako płótna dla sztuki, a w swoich pracach często podważa tradycyjne wyobrażenia dotyczące piękna, kobiecości i płci. Pracuje w różnych technikach, takich jak rzeźba, fotografia i wideo, ale najbardziej znana jest ze swojej sztuki performansu, która często polega na dokonywaniu radykalnych zabiegów na ciele. W wielu występach wykorzystywała swoje ciało jako przestrzeń transformacji, zmieniając wygląd między innymi za pomocą protez i operacji plastycznych. Jej twórczość zapoczątkowała również poważne rozmowy na temat polityki dotyczącej ciała i społecznych nacisków zmuszających kobiety do dostosowania się do konwencjonalnych standardów piękna.
Paul Virilio, specjalista z dziedziny transhumanizmu i technologii, odniósł się do wykorzystania przez Orlan technologii w jej sztuce performansu, zwłaszcza w projekcie „The Reincarnation of Saint Orlan” (Reinkarnacja świętej Orlan), podczas którego poddała się wielu operacjom plastycznym, by zmienić swój wygląd. Zdaniem Virilio twórczość Orlan pokazuje, w jaki sposób technologia zdominowała i ukształtowała doświadczenia człowieka – w tym także jego ciało. Stwierdził, że wykorzystanie przez Orlan technologii do celów artystycznych odzwierciedla szerszy trend panujący we współczesnym społeczeństwie, zgodnie z którym technologia stała się głównym środkiem wyrażania siebie i autokreacji, często kosztem bardziej tradycyjnych wartości i doświadczeń ludzkich. Zauważył również, że prace Orlan unaoczniły potencjalne zagrożenia związane z technologią, zwłaszcza gdy jest ona wykorzystywana do radykalnego przekształcania ludzkiego ciała, i poddał w wątpliwość, czy takie zmiany rzeczywiście stanowią postęp dla ludzkiego społeczeństwa. Wielu artystów interesuje się badaniem możliwości i konsekwencji transhumanizmu, a ich prace zazwyczaj poruszają istotne kwestie dotyczące relacji między technologią a ludzkością. Kolejnym artystą, który pozwala nam zapoznać się z estetyką transhumanistyczną, jest Stelarc, australijski artysta-performer. Stelarc jest znany ze swoich ekstremalnych eksperymentów z ciałem, do których często wykorzystuje protezy i inne techniki poszerzające granice ludzkich możliwości.
Paul Virilio był francuskim filozofem, teoretykiem kultury i urbanistą znanym ze swojej pracy na temat relacji między technologią, prędkością i zmianami społecznymi. Według Virilio wzrost prędkości i rozwój technologii znacząco wpłynęły na to, jak postrzegamy i doświadczamy przestrzeni i czasu, zacierając granice między rzeczywistością fizyczną i wirtualną. W swoich tekstach o sztuce Virilio bada, jak przyspieszenie technologii i komunikacji zmieniło sposób doświadczania sztuki i jej rolę we współczesnym społeczeństwie. Rozwój technologii cyfrowych doprowadził również do demokratyzacji sztuki, dzięki czemu szersze grono odbiorców uzyskało dostęp do narzędzi i platform artystycznych.
Virilio utrzymuje, że w ten sposób doszło do zróżnicowania praktyk artystycznych i powstania nowych form sztuki, które kwestionują tradycyjne podziały między różnymi jej formami, takimi jak muzyka, sztuki wizualne i literatura. W rezultacie zasadniczo zmieniła się relacja między artystą, dziełem sztuki a publicznością, co świadczy o coraz szybszym tempie zmian technologicznych oraz o oddziaływaniu komunikacji cyfrowej na nasze doświadczenie przestrzeni, czasu i rzeczywistości. Virilio odnosi się jednak również krytycznie do tego, jak technologia wpływa na sztukę. Twierdzi, że mnożenie się obrazów i szybkość ich rozpowszechniania doprowadziły do swego rodzaju wizualnego przeciążenia, które bywa dezorientujące i przytłaczające.
Transhumanizm to ruch dążący do wykorzystania technologii w celu zwiększenia możliwości fizycznych i poznawczych człowieka ponad to, co jest obecnie możliwe, często z myślą o poprawie kondycji ludzkiej. Paul Virilio postrzegał transhumanizm jako przedłużenie tego samego dążenia do podporządkowania ludzkiego doświadczenia technologii i uprzedmiotowienia ciała, które dostrzegał w pracy Orlan i szerzej we współczesnym społeczeństwie. Zdaniem Virilio transhumanizm to swego rodzaju „technologiczny fundamentalizm”, który koncentruje się wyłącznie na zwiększaniu ludzkich możliwości i nie bierze pod uwagę potencjalnych zagrożeń i niezamierzonych konsekwencji takich ulepszeń. Było to połączone z pewnym „determinizmem technologicznym”, który zakładał, że wszelki postęp technologiczny jest z natury pozytywny, nie biorąc pod uwagę szerszych etycznych i społecznych implikacji takiego doskonalenia.
Tymczasem dziś Harrington wyraża zaniepokojenie wpływem technik reprodukcyjnych, takich jak zapłodnienie in vitro i macierzyństwo zastępcze, na strukturę rodziny i więzi społeczne między rodzicami i dziećmi. Jej zdaniem technologie te mogą przyczynić się do powstania nowych form nierówności i wyzysku, ponieważ ci, których na to stać, mogą manipulować procesem reprodukcji i kontrolować go. Harrington dowodzi, że wykorzystanie zaawansowanych technologii do zwiększenia ludzkich możliwości pomoże stworzyć nową klasę „nadludzi”, którzy będą bardziej inteligentni i wytrzymali lub będą żyli dłużej niż reszta populacji. Potencjalne skutki będą obejmować dalszą dyskryminację i marginalizację ze względu na różnice genetyczne lub technologiczne. Ponadto Harrington wyraziła zaniepokojenie wpływem idei transhumanistycznych na role płci i koncepcję ludzkiej tożsamości. Autorka sugeruje, że dążenie do ulepszeń technologicznych jeszcze bardziej zatrze granice między mężczyznami i kobietami lub między ludźmi i maszynami. Może to nieść ze sobą poważne konsekwencje dla norm społecznych i wartości kulturowych.
Shilpa Gupta, Speaking Wall
Wspomniani artyści – a także wielu innych – zgłębiają możliwości i następstwa transhumanizmu, a ich prace poruszają ważne etyczne i filozoficzne pytania dotyczące relacji między technologią a ludzkością. Do tego grona należy również pochodząca z Indii Shilpa Gupta. Instalacja Gupty pod tytułem „Speaking Wall” (Mówiąca ściana) składa się z wielu mikrofonów zwisających z sufitu na planie okręgu. Mikrofony są tak zaprogramowane, że odtwarzają dźwięk płaczących dzieci, ale tylko wtedy, gdy się do nich zbliży. W swojej twórczości Gupta porusza tematykę płodności i przeludnienia, zestawiając odgłosy dzieci z obecnością ludzi, zwracając uwagę na fakt, że mimo wzrostu liczby ludności na świecie, wiele osób nadal nie może mieć dzieci. Należy wspomnieć również o Mariele Neudecker. Stworzona przez niemiecką artystkę instalacja pod tytułem „The Air Itself is One Vast Library” (Samo powietrze jest jedną wielką biblioteką) składa się z miniaturowych dioram przedstawiających krajobrazy przekształcone przez zmiany klimatu. Dioramy są umieszczone w szklanych słojach wypełnionych unikalną mieszanką gazów, która imituje warunki atmosferyczne panujące w przedstawionych krajobrazach. Prace Neudecker podejmują tematykę przeludnienia i degradacji środowiska, pokazując, jak działalność człowieka wpływa na świat przyrody.
Korekta płci a bezpłodność
Kwestie bezpłodności i prokreacji zazwyczaj nie są kojarzone z aktywizmem na rzecz klimatu, ale pojawiają się w związku z ruchem transseksualistów, któremu udaje się skutecznie sterylizować dzieci i dorosłych. Niektóre powszechnie stosowane zabiegi korekty płci mogą rzutować na funkcje reprodukcyjne. Dysforia płciowa (niepokój lub dyskomfort towarzyszący niezgodności między tożsamością płciową a przypisaną płcią) wymaga leczenia psychologicznego. Z kolei inni uważają, że zabiegi korekty płci, wykorzystujące na przykład blokery dojrzewania czy terapię hormonalna, mogą poprawić życie tych dzieci. Długoterminowy wpływ zabiegów medycznych na zdrowie i samopoczucie dzieci jest przedmiotem dyskusji, ale wydaje się oczywiste, że są to procedury nieodwracalne.
Terapię hormonalną często stosuje się na przykład, aby pomóc osobom z dysforią płciową rozwinąć cechy fizyczne zgodne z ich tożsamością płciową, zaburzając tym samym ich płodność. Terapia testosteronem, z której często korzystają transseksualni mężczyźni, chcący osiągnąć bardziej męskie cechy fizyczne, może przyczynić się do ograniczenia funkcji jajników, a to z kolei do niepłodności. Podobnie terapia estrogenowa, zazwyczaj służąca transpłciowym kobietom do uzyskania bardziej kobiecych cech fizycznych, może hamować produkcję spermy u osób, które nie przeszły operacji korekty płci. Operacja korekty płci, w tym mastektomia i rekonstrukcja narządów płciowych, również odbija się na płodności. Na przykład niektóre operacje rekonstrukcji narządów płciowych mogą wiązać się z usunięciem organów rozrodczych, a w konsekwencji z niepłodnością.
Należy pamiętać, że osoby transpłciowe mogą w przyszłości pragnąć dzieci i że dostępnych jest w tym zakresie wiele opcji. Aby zachować swoją płodność, można na przykład zamrozić jajeczka, spermę lub zarodki przed poddaniem się zabiegom medycznym. Tego typu sytuacje nie zdarzają się jednak często. W przypadku dzieci przedmiotem debaty jest to, czy należy je wspierać w wyrażaniu tożsamości płciowej, która różni się od ich „płci przypisanej przy porodzie”. Dorośli, którzy do tego zachęcają, wierzą, że dzieci powinny dostosowywać się do tradycyjnych ról płciowych lub postrzegają tożsamość płciową jako wybór bądź chorobę psychiczną. Coraz częściej pojawia się zjawisko nazywane „de-transitioning”, czyli rezygnacja z identyfikowania się jako osoba transpłciowa i powrót do przypisanej płci. Temat ten stał się w ostatnich latach przedmiotem rosnącego zainteresowania i obaw, zwłaszcza w odniesieniu do młodych ludzi, którzy poddali się zabiegom medycznym, takim jak terapia hormonalna czy operacja korekty płci. Niektórzy odczuwają żal lub dyskomfort związany ze zmianą płci i próbują znaleźć w medycynie rozwiązanie, które odwróci ten proces. W niektórych przypadkach młodzi pośpiesznie zmienili płeć, nie rozumiejąc w pełni długoterminowych konsekwencji. Może się to wydawać paradoksem, ponieważ ustaliliśmy już, że od tej decyzji nie ma odwrotu.
Media i seksualizacja dzieci
Postaci transpłciowe pojawiły się w kilku znanych kreskówkach, takich jak „Adventure Time”, „The Loud House”, „Steven Universe”, „She-Ra and the Princesses of Power” czy „The Owl House”. Bohaterowie byli przedstawieni raczej niewinnie i humorystycznie. Niektórzy sprzeciwiają się jednak temu, że ruch LGBT przyjmuje pewną sadomasochistyczną i nadmiernie prowokacyjną estetykę. W krajach takich jak USA i Wielka Brytania toczą się dyskusje na temat kontrowersyjnego programu Drag Queen Story Hour, który został zapoczątkowany w 2015 roku przez pisarkę i aktywistkę Michelle Tea. Doskonały przykład stanowi tu Arca, artysta, który nagina normy płciowe i wprowadza wątki futurystyczne i transhumanistyczne. Okazuje się, że ciało można całkowicie spersonalizować i zastąpić elementami hiperfuturystycznego otoczenia.
Frederik Heyman & Arca, Arca kick iiii Cover Art
Taka sytuacja sprzyja utrwalaniu się w społeczeństwie przekonania, rozpowszechnianego przez różnego rodzaju media, że seks jest tematem, który powinno się poruszać w szkole lub wśród dzieci. Jest to przełamywanie granic, ale nie dla żartu, bo nie ma w tym nic zabawnego. Starszym pokoleniom może się to wydawać transgresyjne, ale w ten sposób normalizuje się ideę lub pozorowany fakt, że seks jest częścią dzieciństwa i życia osób, które nie osiągnęły jeszcze ustawowego wieku dojrzałości. Dorośli lubią o tym myśleć i rozprawiać, ponieważ mogą pośrednio doświadczać wigoru dorastającej młodzieży i jej seksualnej sprawności, mimo że sami nie są już zdolni do działania. Praca Harrington podkreśla znaczenie kultywowania tradycyjnych wartości i norm społecznych w obliczu zmian kulturowych i technologicznych, które mogą mieć negatywne konsekwencje, takich jak seksualizacja dzieci. Opowiada się za powrotem do społeczeństwa nastawionego na wspólnotę, w którym dobro dzieci i szeroko pojęte dobro społeczne jest ważniejsze niż indywidualne dążenia.
Niektórzy krytycy potępiają media i kulturę masową za seksualizację dzieci i stawiają istotne pytania. Sherry Turkle, profesor socjologii nauki i technologi na MIT, wielokrotnie pisała o wpływie technologii na relacje międzyludzkie, koncentrując się na używaniu przez dzieci i nastolatków platform społecznościowych, za pomocą których dokonują seksualizacji. Co więcej, Gail Dines, profesor socjologii i nauk o kobietach w Wheelock College oraz krytyk kultury, opublikowała obszerne prace na temat pornografii w kulturze i jej wpływu na młodych ludzi. Krytykuje ona rozpowszechnianie seksualizowanych obrazów dzieci w popularnych mediach.
Wprowadzanie seksualności w coraz młodszym wieku stopniowo eliminuje prokreacyjne właściwości seksu. Prowadzi to do bezpłodności bez potrzeby kastracji i sprawia, że seks staje się właściwy dzieciom, czymś, z czego się wyrasta, co jest znajome dzieciom, a tym samym pozbawione elementu zakazanego owocu. Seksualizowane dzieci uczą się, że seks nie daje potomstwa, więc kiedy będą już na tyle duże, że będą musiały brać możliwość ciąży pod uwagę, dobrze się zastanowią, zanim przejdą do czynów. Tymczasem wyposzczeni dorośli mogą czerpać przyjemność z seksualizowania dzieci i przyglądania się, jak ze sobą współżyją – bo właśnie do tego to wszystko zmierza. Kiedy dzieci są poddawane tak wczesnej seksualizacji, w okresie dojrzewania krnąbrna natura skłania je do odrzucenia seksu w akcie protestu. Dawniej stosunek i związana z nim tematyka były dla dzieci zakazane – a one dorastały i w ramach buntu rozpoczynały życie seksualne. W przyszłości dzieci będą tak wcześnie seksualizowane, że ich bunt będzie polegał na odmowie współżycia.
Wnioski
Twórczość Paula Virilio przypomina nam, jak ważna jest krytyczna refleksja i rozważania etyczne w obliczu szybkich zmian technologicznych. Ostrzegał on, że realizacja założeń transhumanizmu może doprowadzić do nowych form nierówności społecznej, erozji ludzkich wartości i doświadczeń oraz katastrofalnych awarii technicznych. Zamiast ślepo podążać za technologicznymi nowinkami, społeczeństwo powinno zastanowić się nad wpływem technologii na ludzkie doświadczenia i naszą przyszłość. Krytyczny stosunek Virilio do transhumanizmu jest wyrazem jego głębszego zainteresowania rolą technologii we współczesnym społeczeństwie i przekonania, że musimy poważnie zastanowić się nad etycznymi i społecznymi implikacjami postępu technologicznego. Oswajanie dzieci ze środkami antykoncepcyjnymi w młodym wieku wiąże się z niebezpiecznym skojarzeniem, że rodzicielstwo jest błędem. Z tej perspektywy dzieci są przedstawiane jako tragiczny wypadek, co sprawia, że internalizują sprzeciw wobec prokreacji, zanim jeszcze zrozumieją jej znaczenie. Nadmierna seksualizacja dzieci może wydawać się formą wyzwolenia, ale często ma odwrotny skutek – sprawia, że młodzi ludzie unikają seksu ze względu na jego skojarzenie ze statusem quo.
Ta nowa rewolucja seksualna odbywa się przede wszystkim w sieci, co prowadzi do mniejszej liczby spotkań fizycznych i coraz częstszego zjawiska powrotu do swojej naturalnej płci. Przedstawianie dzieci jako obiektów seksualnych w mediach sprawia, że społeczeństwo ignoruje szkodliwe skutki tego trendu i usprawiedliwia go jako sztukę lub komedię. Oprócz tego seksualizacja dzieci eliminuje prokreacyjne właściwości seksu, przez co w oczach młodych ludzi seks staje się czymś znajomym, właściwym dzieciom, czymś, z czego się wyrasta. To z kolei może sprawić, że z powodu obaw związanych z ochroną środowiska zastanowią się dwa razy, zanim zdecydują się na posiadanie dzieci, ponieważ jako dorośli będą się koncentrować na ochronie klimatu i zrezygnują ze spłodzenia kolejnego pokolenia. Można argumentować, że seksualizacja dzieci zaprzecza prokreacyjnej funkcji stosunku płciowego, prowadząc do bezpłodności bez potrzeby kastracji. Zdejmuje również tabu z seksu i zachęca do postrzegania stosunku jako czegoś właściwego dzieciom i znanego, a w późniejszym życiu potencjalnie skłania do refleksji, czy uprawianie seksu jest warte ryzyka posiadania potomstwa. Taka postawa jest również związana z problemami ekologicznymi, ponieważ niektórzy uważają, że rodzicielstwo przyczynia się do przeludnienia i zanieczyszczenia środowiska.