Zdjęcie M. Govinda
W epoce błyskawicznej cyberprzestrzeni nie ma chyba nastolatka – niebędącego gwiazdą muzyki pop, celebrytą telewizyjnym/medialnym lub sportowcem – któremu udałoby się zawładnąć wyobraźnią odbiorców tak szybko, jak Grecie Thunberg. Jej łączna liczba obserwujących w mediach społecznościowych na Instagramie, Twitterze, YouTube i Facebooku wynosi około 24 132 200 osób, a jeśli dodamy do tego memy i materiały informacyjne zarówno w mediach mainstreamowych, jak i alternatywnych, to można powiedzieć, że Greta jest ikoną. Osiągnęła nieziemską popularność. To imponujący wynik jak na kogoś, kto w wieku 15 lat w poniedziałek, 20 sierpnia 2018 roku wyszedł ze szkoły i pojechał rowerem do szwedzkiego parlamentu z kilkoma ulotkami na temat zmian klimatu i ręcznie namalowanym napisem „Strajk szkolny na rzecz klimatu”. Zaczęło się od jednej dziewczyny protestującej codziennie przez trzy tygodnie. Później ruch się rozrósł. Jak podaje Fridays for Future (Piątki dla Przyszłości), młodzieżowy międzynarodowy ruch protestacyjny zainicjowany przez szkolny strajk na rzecz klimatu, w marcu 2019 roku Greta została nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla, a liczba uczniów, którzy wzięli udział w jej strajkach, wyniosła ponad 2 296 704 miliony osób w 131 krajach.
W sektorze kultury i sztuki Greta ma wyjątkowo silną i wpływową pozycję ikonograficzną. W 2019 roku brytyjski zespół indie The 1975 współpracował z Thunberg przy nagrywaniu albumu Notes On A Conditional Form (2020), z którego dochód przekazano na rzecz grupy aktywistów ekologicznych Extinction Rebellion. Utwór powstał przez połączenie melancholijnych dźwięków fortepianu, muzyki orkiestrowej i wypowiedzi Thunberg. Kończy się on słowami:
Apeluję do wszystkich – czas okazać nieposłuszeństwo obywatelskie. Czas się zbuntować.
W książce zatytułowanej „On Fire: The Burning Case for a Green New Deal” (2019) Naomi Klein opisuje gigantyczną figurę Grety wykonaną z papieru mâché, wystawioną podczas strajku klimatycznego w niemieckim Düsseldorfie: „ma zmarszczone brwi i zwisające warkocze, jak patronka wkurzonych nastolatków”. Połączenie ulicznego protestu z włoskim, katolickim karnawałem w stylu Mardi Gras dodaje Grecie nadludzkiej porównywalnej z wizerunkiem prorokini czy świętej.
Untitled (Greta), 2023 by Adam McEwen. Courtesy Gagosian
W jej rodzinnej Szwecji pewien kościół wzbudził sensację, kiedy w 2018 roku ogłosił na Twitterze, że:
Jezus z Nazaretu wyznaczył jednego ze swoich następców, a mianowicie Gretę Thunberg.
Artysta uliczny Jody Thomas wykonał 15-metrowy mural przedstawiający Thunberg na ścianie wielofunkcyjnego centrum kultury w Bristolu, dużym mieście w południowo-zachodniej Anglii. Ukończoną w maju 2019 roku pracę można było podziwiać przez cały okres lockdownu, aż do lipca 2021 roku. Obraz przedstawiał Gretę z włosami splecionymi w charakterystyczne dziecięce warkoczyki, wpatrującą się bez uśmiechu w przechodniów, z twarzą do połowy zanurzoną w morskiej wodzie. Lodowy błękit wody przywodzi na myśl topniejące czapy lodowe – pod wodą znajduje się niedźwiedź polarny, a nad Gretą rozpościera się upalne, burzowe niebo pełne czerwonych, ogniście żółtych i złowrogo szarych chmur. Wizerunek robi spektakularne wrażenie, a jego celem jest oderwanie widzów od ich codziennych zajęć i zwrócenie uwagi na Gretę, która czuwa przed zbliżającą się katastrofą klimatyczną, chcąc wzbudzić w odbiorcach poczucie winy za współudział w procesie globalnego ocieplenia. Mural budzi skojarzenia z licznymi obrazami, które na przestrzeni wieków ukazywały biblijną historię arki Noego i czterdziestodniowego potopu.
Greta Thunberg statue at Winchester University, England
Photo Credit: Dominic Parkes Photograph
Kolejne publicznie dostępne dzieło sztuki, naturalnej wielkości posąg Grety o wartości 24 tys. funtów, zostało zamówione przez University of Westminster w 2019 roku i odsłonięte 30 marca 2021 roku, podczas pandemii Covid-19. Odlana w brązie rzeźba, zatytułowana Make a Difference, jest dziełem artystki Christine Charlesworth. Przedstawia ona Gretę podczas przemówienia, stojącą na podwyższeniu, tak że znajduje się mniej więcej na wysokości wzroku publiczności, z prawą ręką wyciągniętą niczym u ulicznego kaznodziei, proszącą publiczność, by jej wysłuchała. Odsłonięcie pracy 30 marca 2021 roku, w szczytowym momencie trwającego właśnie w Wielkiej Brytanii długiego zimowego lockdownu, wywołało protesty wśród studentów i opinii publicznej. Mówiono, że jest to „przerost formy nad treścią”, a fundusze można było lepiej wykorzystać w związku z wyniszczającą finansowo i psychicznie izolacją. Jednak mimo głosów krytyki planuje się postawienie identycznych pomników w miastach Portsmouth i Southampton.
Irlandzki artysta-ekolog Sean Corcoran, specjalizujący się w tworzeniu sztuki z piasku, wykonał na plaży ogromny portret Grety, który następnie zniknął wraz z przypływem. Greta była przedstawiona w spokojnej, zamyślonej pozie, wpatrzona w dal, bez uśmiechu, z twarzą pochyloną delikatnie nad splecionymi dłońmi.
W grudniu 2019 roku Greta została uznana przez magazyn Time za Człowieka Roku. Zdjęcie na okładkę zostało zrobione w Portugalii, na lizbońskim wybrzeżu, przez Jewgeniję Arbugajewą, która urodziła się w Tiksi, mieście położonym nad brzegiem Morza Łaptiewów w Republice Jakuckiej na Syberii. Jej zdjęcia przedstawiają odległe światy i ludzi z rosyjskiej Arktyki. To właśnie ten obraz jest najbardziej przejmujący – na zdjęciu Greta stoi na skraju skalistego wybrzeża, o które uderzają fale, z twarzą uniesioną lekko do góry, jakby patrzyła w niebo. Ma na sobie prostą, jasnoróżową bluzę z kapturem, a jej długie włosy są rozpuszczone. Klasyczne promienie zachodzącego słońca podkreślają siłę i duchowy spokój, ukazując moc żywiołu. W wywiadzie dla magazynu Time fotografka powiedziała, że chciała uchwycić ducha młodej aktywistki. Arbugajewa zaczęła od „stworzenia tablicy inspiracji nawiązującej do Botticellego, Moneta, mitologii norweskiej, kart tarota i sztuki okresu romantyzmu”. Zdjęcie niewątpliwie nawiązuje do obrazu niemieckiego artysty romantycznego Caspara Davida Friedricha z 1818 roku zatytułowanego Wędrowiec nad morzem mgieł, na którym mężczyzna odwrócony plecami do widza stoi na skalnej przepaści, patrząc na gęste morze mgieł, kontemplując potęgę świata przyrody.
Na ostatniej wystawie zorganizowanej przez galerię Gagosian w ekskluzywnej dzielnicy Mayfair w Londynie pokazano serię najnowszych prac mieszkającego obecnie w Nowym Jorku londyńskiego artysty współczesnego Adama McEwena. Zgodnie ze starą tradycją nekrologów prasowych, McEwen przedstawia siedem żyjących ikon, od gwiazd popu po hinduskiego guru, a między nimi wychwala zmarłą Gretę Thunberg (na zdjęciu), „działaczkę na rzecz klimatu, która stała się twarzą globalnego ruchu młodzieżowego wzywającego do wprowadzania gruntownych zmian”. Artysta opiewa jej krótkie życie i osiągnięcia, jednocześnie powstrzymując się od fałszywej narracji o przyczynie jej śmierci – jest to uwiecznienie jej dziewiętnastoletniej sylwetki. Praca zachęca nas, byśmy bez sentymentalizmu poczuli, jaką stratą dla świata byłoby jej odejście.
W swojej ikonografii Greta Thunberg jest przedstawiana jako zwyczajna, a jednocześnie stoicka, „wkurzona”, ale i silna. Jako nastoletnia aktywistka rzadko pokazywała uśmiech na swoich starannie wykreowanych zdjęciach. Dlatego też opisywano ją jako osobę o „kamiennej twarzy”, posiadającą „stalowe nerwy”, „supermoc” wynikającą z zespołu Aspergera. Przemawia jak święta lub prorokini, przepowiadając katastrofy o biblijnej skali, jeśli ludzkość nie dokona w swoim życiu radykalnych zmian i nie ograniczy wpływu emisji dwutlenku węgla na naszą planetę.
Zdjęcie M. Govinda
W bibliotekach publicznych i szkolnych, sklepach internetowych i księgarniach dostępnych jest wiele książek edukacyjnych dla dzieci i młodzieży opowiadających o walce Grety z olbrzymami (tzn. dorosłymi). Jest samozwańczą „autystyczną aktywistką na rzecz sprawiedliwości klimatycznej”, Dawidem walczącym z Goliatem. Książki te promuje się, aby zachęcić młodych ludzi do eko-aktywizmu, bo muszą poczuć panikę. Młodzież motywuje się do tego, by za przykładem Grety zaczęła wyrażać zaniepokojenie zmianami klimatycznymi i wstąpiła na jedyną istotną ścieżkę egzystencjalną – tę prowadzącą do ocalenia naszej planety.
O zespole Aspergera wspomina się we wszystkich relacjach dotyczących Thunberg. Naomi Klein i wiele innych osób, w tym sama Greta, nazwało przypadłość jej supermocą. Thunberg przyznała, że z tego powodu wszystko jest dla niej czarne albo białe: „To sprawia, że jestem inna, a bycie innym to według mnie dar”. Zespół Aspergera jest zaburzeniem rozwojowym. Osobom dotkniętym tym problemem trudno jest nawiązywać relacje społeczne z innymi ludźmi, a ich wzorce zachowania i myślenia bywają sztywne i powtarzalne. Takie osoby mają obsesję na punkcie jednego tematu lub hobby, angażują się tylko w wybrane czynności, mają trudności w codziennym życiu i nie mają żadnych zainteresowań związanych z życiem społecznym lub wypoczynkiem. Ludziom z zespołem Aspergera już od najmłodszych lat towarzyszą bardzo konkretne skłonności, które mogą rozwijać się przez całe życie. Jednym z przykładów może być osoba, która uwielbiała zbierać śmieci, a pod wpływem sugestii zainteresowała się recyklingiem i ochroną środowiska. Odkrycie kwestii zmian klimatycznych i globalnego ocieplenia, czyli tego, że temperatura na świecie gwałtownie wzrasta i w tym stuleciu ma podnieść się o 3 stopnie Celsjusza, częściowo doprowadziło jedenastoletnią Thunberg do głębokiej depresji, przez co nie chodziła do szkoły i straciła ponad 9 kilogramów w ciągu dwóch miesięcy. Działalność na rzecz klimatu uratowała jej życie i nadała mu kierunek. Stała się jej obsesją.
Zdjęcie M. Govinda
Czy postrzeganie globalnego ocieplenia w tak czarno-białych kategoriach jest jednak supermocą? A może jest to psychologiczny stan lęku wywołany przez dorosłych ekologów-panikarzy, pogłębiony przez zespół Aspergera? W wywiadzie dla magazynu Dazed z końca marca 2019 roku szesnastolatka mówi o „depresji związanej ze zmianami klimatu”. Opowiada, że gdy miała około 8-9 lat, dowiedziała się o kryzysie klimatycznym w szkole, powołuje się na film Ala Gore’a Niewygodna prawda i lekturę pisarzy/aktywistów Naomi Klein, George’a Monbiota i klimatologa Jamesa Hansena. Amerykańska powieściopisarka i kalwinistka Marilynne Robinson pisała i wypowiadała się na temat niedociągnięć neuronauki i diagnozowania osób z zaburzeniami neurologicznymi oraz tego, że ta gałąź nauki nie uwzględnia złożoności – „czynnika, który nadaje indywidualność ze wszystkimi towarzyszącymi jej tajemnicami…”. Stwierdziła też, że „neuronauka wyróżnia się wśród nauk tendencją do omijania hipotez, a nawet teorii, i przechodzenia bezpośrednio do twierdzenia”. W tym kontekście działania szesnastoletniej Thunberg stają się jasne – musi przekazać nam, społeczeństwu, a zwłaszcza młodym ludziom, poczucie absolutnego strachu, który faktycznie sama odczuwa:
„Nasz dom płonie. Jestem tu, aby powiedzieć, że nasz dom płonie. Dorośli wciąż powtarzają: »Musimy dać młodym ludziom nadzieję«. Ale ja nie chcę waszej nadziei. Nie chcę, żebyście mieli nadzieję. Chcę, żebyście panikowali. Chcę, żebyście odczuli strach, który ja czuję każdego dnia. Chcę, żebyście wtedy zaczęli działać”.
Takie stanowisko, motywowane strachem, oznacza, że niemożliwe jest prowadzenie złożonej debaty lub dyskusji na temat globalnego ocieplenia i zmian klimatycznych. Jest ponad demokracją. Ruch zapoczątkowany przez Gretę, czyli szkolne strajki klimatyczne, które odbywają się w wielu krajach, będzie domaga się wprowadzenia embarga na rosyjskie paliwa kopalne i staje po stronie Ukrainy. Kiedy jednak kraje europejskie podejmują realne działania, aby odciąć się od rosyjskich dostaw energii, jak na przykład decyzja Niemiec o zwiększeniu wydobycia węgla czy większa autonomia energetyczna Polski dzięki rodzimemu węglowi, który wykorzystuje się do wytwarzania około 80% polskiej energii, Thunberg podejmuje krucjatę przeciwko temu, co jej zdaniem jest największym złem – wydobyciu węgla. Jej protest przeciwko rozbudowie kopalni węgla w zachodnich Niemczech doprowadził do zainscenizowanego i bardzo fotogenicznego z punktu widzenia mediów aresztowania (Greta została zwolniona bez postawienia zarzutów).
Zdjęcie M. Govinda
Greta Thunberg nie jest jednak Piotrusiem Panem – od jej pierwszego solowego protestu przed szwedzkim parlamentem minęło ponad pięć i pół roku. Ma teraz 20 lat i jej taktyka bicia na alarm w związku z globalnym ociepleniem poszła dalej, w kierunku intersekcjonalnego, antykapitalistycznego, lewicowego stanowiska. Należąca do klasy średniej młoda kobieta, której wartość netto szacuje się na około 1 milion dolarów, założyła The Greta Thunberg Foundation, a jej cele grantowe opierają się głównie na sprawiedliwości klimatycznej dla biedniejszych krajów, które ucierpiały z powodu ekstremalnych warunków pogodowych – wśród nich wymienić można Pakistan czy Somalię, gdzie straciła dach nad głową w wyniku katastrofalnych powodzi ludność. Nie jest już dziewczynką ze skandynawskiego plakatu o topniejących czapach lodowych i wysiedlonych niedźwiedziach polarnych. Teraz nawet śmieje się, chichocze i uśmiecha się do kamery chętniej niż w wieku nastoletnim.
Jej młodzieńcza inteligencja, jej szczerość w kwestii ratowania planety, łagodzenia globalnego ocieplenia jest autentyczna. Jednocześnie jej niechęć do podjęcia publicznej debaty z osobami, które ją krytykują lub mają inne zdanie niż ona, jest wysoce problematyczna. Chociaż twierdzi, że demokracja jest jedynym rozwiązaniem dla redukcji emisji CO2, że społeczeństwo musi wywierać masowy nacisk na rząd i podczas wyborów, nie angażuje się w otwartą debatę publiczną. Oznaczałoby to porzucenie demagogii i ikonograficznego szumu, który wywołała wspólnie z mediami, celebrytami i rzeszą artystów, którzy się nią zachwycają. Przeszukałem Internet, żeby sprawdzić, czy Thunberg kiedykolwiek wzięła udział w debacie na temat tego, co można zrobić, żeby „uratować naszą planetę”. Znalazłem jedynie frazesy i wytykanie palcami beznadziejnych polityków i korporacji:
Beyoncé się myliła. To nie dziewczyny rządzą światem. Rządzą nim politycy, korporacje i interesy finansowe – reprezentowane głównie przez białych, uprzywilejowanych, heteroseksualnych mężczyzn w średnim wieku. The Guardian, 22 października 2022 r.
Tego rodzaju wzniosłe oskarżenia są niewiele lepsze od twitterowej sprzeczki – a Grecie zdarzyło się już kilka razy zaatakować dorosłych, którzy nie zachowali właściwie – ale sprzeczka to nie debata.
Thunberg wchodzi obecnie w dorosłość, ale nie wydaje się, by w najbliższym czasie zamierzała usiąść do rozmów i przedstawić rozsądne argumenty pozwalające wypracować rozwiązania w kwestii ekstremalnych katastrof klimatycznych, które pozbawiają ludzi życia i środków utrzymania. Zamiast tego zachęca do nieposłuszeństwa obywatelskiego. W ten sposób aktywiści angażujący się w bezpośrednie działania, działający w Just Stop Oil, Extinction Rebellion i Insulate Britain, stali się jej uczniami. Grupy te, zamiast zdobyć poparcie, zraziły do siebie większość społeczeństwa – zwłaszcza ludzi z klasy robotniczej. Raczej nie ma szans na to, by Thunberg stanęła do debaty z kimś takim jak Bjørn Lomberg, autor False Alarm: How Climate Change Panic Costs Us Trillions, Hurts the Poor and Fails to Fix the Planet, który przyznaje, że „zmiana klimatu jest faktem i niesie ze sobą głównie negatywne skutki”, czy Michaelem Shellenbergerem, autorem Apocalypse Never. Obaj autorzy są ekologicznymi pragmatykami i przedstawiają realistyczne pomysły na rozwiązanie problemów związanych z ochroną środowiska i energetyką. Obaj zgadzają się, że Greta i jej banda panikarzy, krzyczących głośno, że „koniec jest bliski”, raczej zaszkodzą ludzkości i planecie, niż ją naprawią.
Zdjęcie Amanda Jobson
Musimy zadać sobie pytanie, jak i dlaczego Greta Thunberg osiągnęła tak mesjanistyczną pozycję? Jej przesłanie jest tak proste – jak sama mówi, widzi wszystko w czerni i bieli, ale gdy wspomina o „zagrożeniach klimatycznych”, świat sztuki mówi o niej tak, jak kościół mówi o świętości. Być może rozczarowanie judeochrześcijaństwem i oświeceniem, które utorowało drogę epoce cudów i przemysłu, sprawiło, że zamożna klasa średnia i jej elita kulturalna znalazły się w egzystencjalnej próżni.
Złożoną kwestię zachowania równowagi między podstawową potrzebą pozyskiwania energii pozwalającej na satysfakcjonujące życie a umiłowaniem piękna przyrody zamiata się pod dywan, ponieważ o wiele łatwiej jest przewidywać nadejście zagłady niż zastanawiać się nad skomplikowanymi dylematami dotyczącymi tego, jak żyć w świecie obfitości i jednocześnie chronić nasze środowisko. Stawianie Grety Thunberg na piedestale na pewno ich nie rozwiąże.