Atak Rosji na Ukrainę pod koniec lutego 2022 roku z pewnością zaskoczył zachodnią opinię publiczną. Wielki ideologiczny projekt naszych czasów pod nazwą „zielona transformacja” obiecywał nowy wspaniały świat niezależności od paliw kopalnych. Zamiast tego okazało się, że zamknięte elektrownie atomowe i węglowe na całym kontynencie zostały zastąpione energią z Rosji, a nie z wiatru czy słońca. Władimir Putin czekał, aż zależność osiągnie poziom krytyczny. Nastąpiło to po tym, jak Niemcy w grudniu 2021 roku zamknęły trzy elektrownie jądrowe z rzędu.
Jon Eirik Lundberg, Oskarżyciel wskazuje na sprawcę (org. “The Prosecutor Is Pointing At The Victim”). Tusz na papierze, 2022.
Gdy zaledwie kilka tygodni później Rosja zaatakowała Ukrainę, zachodni przywódcy szybko przyjęli strategię „sygnalizowania” za pomocą bojkotów kulturowych. Chodziło o to, aby „wysłać silny sygnał dezaprobaty dla wojny” poprzez odwołanie wszystkich projektów kulturalnych związanych z państwem rosyjskim. Brzmi to rozsądnie, przynajmniej dopóki nie uświadomimy sobie, że wkrótce w Katarze – kraju, którego przywódca otwarcie salutuje Władimirowi Putinowi – odbędzie się impreza piłkarska. Gotowość do bojkotu wydaje się zatem co najmniej wybiórcza. „Art washing” krajów autorytarnych jest na Zachodzie powszechnie akceptowany, czego dowodem był wystawiony ostatnio we wspomnianym kraju projekt artystyczny Olafura Eliassona.
Pomijając te przykłady, wiosną 2022 roku „wykluczenie rosyjskiej sztuki” było wyjątkowo popularne w Skandynawii. Duńska minister kultury Ane Halsboe-Joergensen wydała bezpośredni rozkaz wszystkim finansowanym przez rząd instytucjom artystycznym: natychmiast wstrzymajcie wszystkie projekty związane z państwem Władimira Putina. Jedynym problemem było to, że takich projektów nie było zbyt wiele. Znalazła się jedna jedyna śpiewaczka, Anna Netrebko, która była znana jako osobista przyjaciółka Putina, ale później zdystansowała się od niego. Poza nią właściwie nie było nikogo innego.
Wymierzenie w rosyjskie podmioty państwowe może, jak wspomniano wyżej, mieć pewne uzasadnienie ze względu na powiązania z tamtejszym rządem. Takie podmioty zasługują na pozbawienie ich pieniędzy i uznania wraz z resztą rosyjskiego społeczeństwa. Ale minister kultury poszła o krok dalej. Wszystkie instytucje artystyczne, także te prywatne, zachęcano do takiego postępowania, choć bez zapowiadanych rekompensat finansowych. Minister dodała również, że nie może zmusić do niczego podmiotów prywatnych. Stwierdziła jednak, że byłyby poddane ocenie. Doszłoby do „osądzenia” – nie z jej strony, jak wyraźnie podkreśliła, ale przez „innych”.
Nastąpiła fala wykluczeń.
Niemiecki zespół baletowy zatrudniający ukraińskich tancerzy został poinformowany, że jego występ nie może się odbyć, ponieważ tańczy „rosyjski balet narodowy”. Ta etykieta jest opisem rodzaju tańca, jaki wykonuje zespół, a nie jego formalnej struktury, dlatego też instytucja, która go przyjmowała, początkowo nie odwołała występów. Lokalni politycy mimo wszystko ostatecznie zmusili ją do tego, grożąc wycofaniem publicznego finansowania.
Z otoczenia budynku Muzeum Sztuki Horsens usunięto plakaty dwóch sióstr, Marii i Natalii Petschatnikov, ale ich wystawa pozostała na miejscu. Siostry posiadają podwójne obywatelstwo niemieckie i rosyjskie i nawet przed tym wykluczeniem wypowiadały się przeciwko wojnie. I znowu – to nie instytucja wpadła na ten pomysł, to lokalni politycy zagrozili jej w kwestii corocznego finansowania ze środków publicznych.
Być może najbardziej dramatyczne wykluczenie miało miejsce w Kopenhadze, w najznamienitszej sali sztuki w kraju, instytucji Charlottenborg, która należy do Królewskiej Akademii Sztuki. Siergiej Prokofiew, młody rosyjski artysta, otrzymał tam pierwszą nagrodę w dorocznej wiosennej wystawie za swoje prace wideo „FAN OF THE LAND” (2021) i „FIREWORKS ON THE SWAMP” (2020). Podejmując wielkie osobiste ryzyko, od lat wypowiadał się przeciwko Putinowi, a wojnę potępił już w momencie jej rozpoczęcia. Szef komisji, która przyznała mu nagrodę, powiedział: „Trud przeciwstawienia się wojnie jest zbyt ważny, by brać pod uwagę indywidualne względy”, po czym projektory Prokofiewa zostały wyłączone. To wykluczenie i jego makiaweliczne wytłumaczenie wywołało burzę wśród artystów. Szef komisji w końcu ustąpił, przepraszając za niewłaściwą ocenę sytuacji, a projektory zostały ponownie włączone.
Z tego dramatu wyłonił się obraz politycznej ręki pociągającej za sznurki. Irracjonalne byłoby przypuszczenie, że było to odchylenie od normy kultury wykluczenia. Znacznie bardziej oczywiste jest, że ten sam mechanizm działa w odniesieniu do innych wykluczeń. Gdy wymusza się zamknięcie wydarzenia kulturalnego, najczęściej widzimy tylko twarze aktywistów, o ile coś w ogóle uda nam się zobaczyć. W tej sytuacji minister sama wyraźnie dała sygnał, ale to podmioty polityczne, a nie instytucje sztuki, odpowiedziały na wezwanie.
Tym razem podstawą do odwołania był rzekomy „związek” artysty z Putinem. Zazwyczaj w spotykanych na co dzień historiach wykluczonych książek, filmów czy debat, to właśnie „powiązanie danej osoby z czymś prawicowym, ekstremistycznym” jest „problemem”. Ale tak jak żaden z wykluczonych artystów nie miał związku z Putinem, tak samo w innych wykluczeniach nie ma związku z „prawicowym ekstremizmem”. Szwedzka profesor Cecilia Sjöholm w swojej książce „Doing Aesthetics with Arendt: How to See Things” (2015) wyjaśnia, że prawicowi populiści nienawidzą takich słów, jak „sztuka” i „kultura”.
W dawnych czasach mówiło się o „władzy świata sztuki” jako o czymś, czym dysponują instytucje sztuki. Prawdziwym aktywistą artystycznym jest Ai Weiwei, który opowiada ważne historie, obalając władzę i odrzucając cenzurę, czego efektem są niezapomniane opowieści w postaci rzeźb lub instalacji, jak na przykład „Straight” (2008 – 2012) czy „S.A.C.R.E.D” (2013).
Dziś z „siłą sztuki” rywalizuje siła polityczna, która pod przykrywką moralizatorstwa zamierza zawładnąć światem sztuki od wewnątrz. Ta struktura władzy znajduje się w świecie sztuki, ale nie pochodzi od artystów czy instytucji sztuki. Jest to swego rodzaju pasażer na gapę albo pasożyt. Staje się to tym bardziej oczywiste, gdy przyjrzymy się atakom na znane dzieła sztuki przeprowadzanym w imię aktywizmu klimatycznego. Aktywiści nie dbają zbytnio o dobro sztuki czy instytucji artystycznych. Wykorzystują je tylko jako rekwizyty w strategiach komunikacji.
Do niedawna granica między aktywizmem a praktyką artystyczną rzeczywiście mogła być rozmyta.
To co nie jest jednak rozmyte, to wykluczenie. Od kilku lat zjawisko to opanowało świat sztuki, także w Danii. Do 24 lutego 2022 roku można je było przedstawiać jako coś, co dzieje się między osobami prywatnymi i niektórymi przedsiębiorstwami – nic, co mogłoby obudzić niepokój polityczny. Po ataku Rosji na Ukrainę ta maska opadła.
Sztuka może wystąpić przeciwko władzy, ale „kultura wykluczenia” to władza działająca przeciwko sztuce.
Teraz, w świetle wojny, ślad działania władzy jest widoczny dla wszystkich. Mądrze byłoby nie dopuścić do tego, aby ponownie przyjęła ona swój stary kamuflaż.