Reprodukcja 1. Małgorzata Mycek, plakat i wlepki „pro abo” oraz „ACAB” (All Cops Are Bastards - Wszystkie Gliny To Gnoje), promowane na stronie portalu rynku sztuki artinfo.pl

W Muzeum Sztuki Nowoczesnej (nad Wisłą) trwa wystawa Kto napisze historię łez? Artystki o prawach kobiet[1]. Jak piszą kuratorzy, chodzi w niej o pokazanie relacji między „kobiecym ciałem a represyjnym prawem”. Krótko mówiąc, artystki i artyści walczą o reprodukcyjne prawa kobiet, a więc właściwie o nieograniczony dostęp do aborcji. Projekt nie tylko wpisuje się w już dość dobrze zdiagnozowaną wojnę kulturową, ale sytuuje się na pierwszej linii jej frontu.

Po raz kolejny mamy okazję zobaczyć plakat Barbary Kruger Bez tytułu (Twoje ciało jest polem walki) 1991, z którą to pracą związana jest kombatancka już historia walki o prawa do aborcji w Polsce w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości. Milada Ślizińska, związana wtedy z CSW Zamek Ujazdowski, zaprosiła Barbarę Kruger do Polski, a powielone pozainstytucjonalnie plakaty, zawierające hasła „broń praw kobiet, walcz o prawo do aborcji, żądaj edukacji seksualnej”, konspiracyjnie rozwieszano w mieście. (Historię związaną z tymi wydarzeniami komentował ostatnio Piotr Bernatowicz[2]).

Tytuł wystawy jest cytatem z innej pracy Kruger Kto napisze historię łez? (1987), którą też możemy teraz obejrzeć. W styczniu 2020 Kruger pokazała inną wersję tej pracy na wystawie „Abortion is normal” w galerii Eva Pressenhuber Nowym Jorku. Ważną informacją jest przekazanie całego dochodu ze sprzedaży prac artystów biorących udział w tej ekspozycji, organizacji Downtown for Democracy, która rozdysponowała środki pieniężne w połowie na sfinansowanie działań edukacyjnych o prawach reprodukcyjnych, a w połowie na działania znanej międzynarodowej organizacji Planned Parenthood, której głównymi ośrodkami są kliniki aborcyjne. Wydaje się, że artyści świadomie angażując się w finansowanie aborcji ustanawiają tym samym nową jakość nie tyle walki o prawa kobiet, ale nową miarę aktywistycznej sztuki.

Wątpliwości

Pojawia się kilka pytań z racji pisania o wystawie sztuki proaborcyjnej, zwłaszcza gdy jest się zwolenniczką prawa do życia: 1. Czy w ogóle zajmować się krytyką artystyczną w tym wypadku? Czy też lekceważyć tego typu przedsięwzięcia artystyczne, nie oglądać wystaw i co zrozumiałe nie wypowiadać się wtedy na ich temat?; 2. Może jednak iść na wystawę z postanowieniem uczciwej analizy artystyczno-politycznej sytuacji, wszak pokaz ma miejsce w muzeum sztuki?; 3. Do której grupy kierować krytyczną wypowiedź? Do bliskich mi zwolenników pro-life, którym chodzi o prawo do życia zaczynające się w momencie poczęcia, czy też do orędowników pro-choice, nieuznających Nasciturusa za pełno­prawne życie ludzkie i mających na względzie tylko prawa kobiet do decydo­wania o swoim ciele?; 4. Pytanie ostatnie sprowadza się właściwie do pierwszego. Czy uczestnictwo w debacie na temat zabijania życia w łonie matki, zwanego też aborcją, ma jakikolwiek potencjał koncyliacyjny? A może jest to nierozstrzygalny spór etyczny bez szans na przekonanie oponentów do swoich racji? Czy zatem warto się bić w tej wojnie? Jeśli jednak tak, to jakim orężem?

Reguła

Ponieważ nie posiadam instrumentów retorycznych, bo nie ćwiczyłam na poligonach feminizmu i nie sprawdzałam ich działania w bezpośrednich starciach/wiecach, spróbuję posłużyć się tradycyjnym narzędziem krytycznym. Nazywam je etyczną krytyką artystyczną.

Niezależnie od tego do jakiej koncepcji krytyki się odwołamy, teoretycy i praktycy są zgodni, że składa się ona z kilku etapów, mniej lub bardziej możliwych do wyodrębnienia. Mają one doprowadzić do najlepszej interpretacji i w efekcie oceny dzieła (bowiem łacińskie criticus znaczy osądzający).

Zawsze jest to (1) opis wynikający z pierwszego kontaktu z dziełem, (2) analiza wstępna, będąca początkiem interpretacji, (3) objaśnienia uwzględniające szerszą perspektywę, czyli analizę poszerzoną o kontekst historyczny, biograficzny, polityczny oraz (4) interpretacja właściwa czyli powtórne spojrzenie na dzieło jako całość z uwzględnieniem odpowiedzi na pytanie o adekwatność zastosowanych środków artystycznych, czyli o jego wartości estetyczno-artystyczne. Widzę konieczność odwołania się w tym punkcie do kryteriów etycznych. Oczywiście dotyczy to tylko tych dzieł sztuki, które niejako „domagają” się takiej oceny, czyli powstają z jawną lub ukrytą intencją wpływania na wybory moralne innych. Istnieją sytuacje, gdy treści zawarte w dziele sztuki budzą na tyle silny sprzeciw moralny odbiorcy/krytyka, że nie może on zareagować w sposób oczekiwany przez artystę. Celnie i prosto skonkretyzował tę myśl Berys Gaut, formułując jedną z przesłanek etycznej krytyki artystycznej jako argument zasłużonej odpowiedzi (merited response argument).[3] Jego zdaniem wartość etyczna dzieła ma wpływ na jego wartość estetyczną.

Inaczej niż angielski filozof, uważam że stanowisko etyczne prezentowane przez artystę nie tylko wpływa na wartość estetyczną jego dzieła, ale w granicznych przypadkach może tę jakość całkowicie unieważnić. W drugą stronę ta implikacja nie działa: nawet wyjątkowo doniosła moralnie treść nie uczyni z przedmiotu dzieła sztuki.

Praktyka

Wybrałam do analizy dwie prace malarskie, które pokazała jedna z artystek.

Reprodukcja 2. Małgorzata Mycek You will never walk alone (Nigdy nie będziesz szła sama / szedł sam) 2021.

Niewielki obrazek przedstawia figurkę uskrzydlonego dziecka (putta, cherubinka, amorka?), siedzącego „po turecku” na białej szydełkowanej serwetce. Młode i jasnowłose w rękach trzyma czerwone serce z napisem: You will never walk alone (Nigdy nie będziesz szła sama / szedł sam). Szybkie pociągnięcia pędzla, wyraźna faktura, a czerwony kolor serca, jak zawsze dominujący, przyciąga uwagę odbiorcy do umieszczonego na nim tekstu. Przypominam sobie, że to tytuł piosenki, o której kiedyś wspominał syn, iż został hymnem kibiców klubu piłkarskiego w mieście Liverpol. Oglądam w telefonie teledysk Gerry & The Pacemakers - You'll Never Walk Alone. Wzruszam się. Słucham ponownie. W wolnym przekładzie piosenka jest o tym, żeby w czasie życiowych porażek, nie bać się ciemności i trzymać głowę podniesioną, bo po burzy zawsze przychodzi słońce. „Nawet gdy twe marzenia zostały rozwiane, podążaj dalej z nadzieją w sercu bo nigdy nie będziesz szedł sam”, czyli sentymentalny, optymistyczny przekaz o nadziei płynący z braterstwa ludzi.

Reprodukcja 3. Reporterskie zdjęcie z marszu kobiet, zdj. Ahren Brunow, autor bloga jestemahrenek.com

Z kuratorskiego opisu dowiaduję się jednak, że tytuł piosenki wykorzystany został jako „kluczowe hasło kobiecych protestów” przeciw zaostrzeniu przepisów aborcyjnych w Polsce. Szukam w sieci i znajduję reporterskie zdjęcie dużego transparentu, niesionego przez kilka osób na czele pochodu, z odręcznym napisem „Nigdy nie będziesz szła sama” i czerwonymi błyskawicami. Zarówno w działaniu ulicznym jak i w przekazie artystycznym zastosowano typową technikę subwersywną, polegającą na odwróceniu znaczeń, w tym przypadku przez zastosowanie strategii artystycznego zawłaszczenia. Liryczny tekst, który pierwotnie powstał ku pocieszenia rodzin poszkodowanych w II wojnie światowej, a później jednoczył ludzi w trudnych lub radosnych momentach, gdy doświadczali wsparcia innych, wykorzystany został w promocji tezy wyjątkowo kontrowersyjnej. Gdyby ktoś miał choć przez chwilę wątpliwość, po której stronie sporu o aborcję stoi artystka, wyjaśni ją drugi, wiszący obok obrazek - podobnego formatu, w podobnej konwencji malarskiej.

Reprodukcja 4. Małgorzata Mycek, Self care, 2021

Self care to cztery przedmioty: dwa opakowania jakichś medykamentów, czerwony ceramiczny kubek w kształcie twarzy o wyrazie, którego nie potrafię z sukcesem rozpoznać oraz – na pierwszym planie – lizak w kształcie czerwonego serca, tym razem z napisem „love”. Aby zorientować się na czym polega owa tytułowa Samoopieka, znów muszę zerknąć na wyjaśnienia organizatorów. Obraz „nawiązujący do klasycznego formatu martwej natury przedstawia «domowy zestaw» do przeprowadzenia aborcji farmakologicznej”.

Rozpoznanie przesłania Self care powoduje, że inaczej spoglądam na pierwszy obrazek. Popularny w sztuce nowożytnej motyw figurki dziecka ze skrzydłami, możemy spotkać w bardzo różnych treściowo dziełach sztuki. Towarzyszył tematowi Pasji, frywolnym scenom miłosnym, ale też był wykorzystywany w rzeźbie nagrobnej. I choć prawdopodobnie Mycek chciała wskazać w ten sposób na sielską atmosferę kiczowatych wnętrz urządzanych przez ludzi zacofanych i bogobojnych, mnie kojarzy się ten aniołek ze współczesnymi dziecięcymi nagrobkami. Zrozpaczeni rodzice umieszczając na grobie małego dziecka rzeźbę lub częściej znicz, wyobrażający małego aniołka z sercem, chcą choć trochę przemienić rzeczywistość w coś bardziej dla nich znośnego.

Muszę teraz na chwilę odejść od obrazów, szukając filozoficznego uzasadnienia swych przeczuć i adekwatnych terminów dla nazwania własnych emocji.

Granice

Zgadzam się z tymi, którzy myślą podobnie do Alasdaira MacIntyre’a, że współczesne filozofie moralne i polityczne są fragmentaryczne, niespójne i sprzeczne. Nie ma standardów, które wszyscy zaangażowani w spory byliby w stanie zaakceptować i do których można by się odwołać, aby ocenić ich prawdziwość lub rozstrzygnąć konflikty między nimi. Wydaje się, że w naszej kulturze nie istnieje żaden racjonalny sposób dochodzenia do moralnej zgody. Problem etycznego charakteru aborcji wiedzie prym wśród współczesnych sporów moralnych. Szkocki filozof przedstawia konflikt przekonań w tym względzie w sposób następujący:

(a) Każdy ma pewne prawa do własnej osoby, w tym także do własnego ciała. Z natury tych praw wynika, że w stadium, w którym płód jest w istotny sposób częścią ciała matki, ma ona prawo podjąć własną, niewymuszoną decyzję, czy poddać się zabiegowi aborcji czy nie. Aborcja jest więc moralnie dopuszczalna i winna być dozwolona prawem.

(b) Nie mogę pragnąć, aby moja matka poddała się aborcji, gdy nosiła mnie jako swój płód, chyba że byłbym płodem martwym lub poważnie uszkodzonym. Ale jeżeli nie mogę pragnąć tego w moim własnym przypadku, jakże mogę nie popadając w sprzeczność odmawiać innym prawa do życia, którego żądam dla siebie? Gdybym więc nie odmówił matkom prawa do aborcji (…) złamałbym złotą zasadę postępowania. Oczywiście nie muszę tym samym uznawać, że aborcja winna być prawnie zakazana.[4]

(c) Morderstwo jest złem. Morderstwo to odbieranie niewinnego życia. Płód jest osobną jednostką ludzką, różniącą się od nowo narodzonej jedynie stopniem rozwoju na długiej drodze do pełnego człowieczeństwa, a jeżeli czyjekolwiek życie jest niewinne, to na pewno niewinne jest życie płodu. Jeżeli dzieciobójstwo jest morderstwem, a przecież jest, to i aborcja jest morderstwem. Zatem aborcja jest nie tylko moralnym złem, lecz powinna być zakazana również przez prawo.[5]

Nie jest moim celem i nie leży w moich kompetencjach zajmowanie się regu­lacjami prawnymi w tej sprawie. W związku z tym powyższe postawy można sprowadzić do dwóch pro-life i pro-choice.

Każde stanowisko ma wielu zwolenników, którzy potrafią wskazać wady drugiego, ale nie potrafią skutecznie obronić własnej pozycji przed atakiem, ponieważ stosują wzajemnie sprzeczne argumenty. Podstawowym przyczyną jest brak zgody co do dobra człowieka, a więc każda próba rozsądnej argumentacji o moralności lub kwestiach moralnych jest skazana na niepowodzenie. Obie strony sporu próbują osiągnąć preferowany wynik, a manipulacja emocjami innych, aby wpłynąć na ich postawy jest najskuteczniejszym środkiem do osiągnięcia własnego celu. Protesty oburzonych po obu stronach, stają się cechami charakterystycznymi publicznej „debaty”. Współczesna polityka przybiera formę wojny domowej. Sądzę, że na interesujące mnie pytanie o granice tolerancji wobec kwestionowania prawd oczywistych jak ta, że zabijanie jest moralnie złe i że człowiek powinien być przekonany do wybierania dobra, daje odpowiedź MacIntyre.

Kiedy debatujemy z osobami głoszącymi odmienne punkty widzenia, możemy wobec ich wypowiedzi przyjąć jedną z czterech różnych postaw. Trzy pierwsze stanowiska zakładają jakiś rodzaj rozumnej wymiany poglądów i szansę na wyciągnięcie minimalnych korzyści (w dążeniu do wspólnego dobra moralnego) z dyskusji. Czwarte stanowisko mówi, że istnieje taki rodzaj wypowiedzi, na którą „jedynym właściwym sposobem reakcji jest tymczasowe lub trwałe wykluczenie rozmówcy z konwersacji.”[6] Treść lub sposób wypowiedzi albo jedno i drugie mogą być uznane za powód dyskwalifikacji.

***

Prace artystyczne promujące aborcję są, moim zdaniem, jednym z takich przypadków granicznych, które dyskwalifikują je pod względem estetycznym. Nie samo podjęcie tematu wyklucza artystę z dyskusji, ale jednoznaczne stanowisko jakie przyjmuje w tej sprawie, jasne opowiedzenie się po stronie odbierania życia. Zgodnie z regułami etycznej krytyki artystycznej obrazy Małgorzaty Mycek, pokazane na wystawia Kto napisze historię łez są bezwartościowe jako dzieła sztuki.

Mobilizacja

Reprodukcja 5. Mariela Scafati, Mobilizacja (2020)

Pracą, która przez swe centralne usytuowanie niejako wprowadza widza na teren wystawy jest Mobilizacja Marieli Scafati (2020) poświęcona demonstracjom o prawa kobiet w Argentynie. Instalacja składa się z prostokątnych, kolorowych ram obitych płótnem, z których uformowane są podobne do robotów postaci ludzkie, leżące na podłodze. Leżą blisko siebie, na wznak lub z ugiętymi nogami, wyraźnie szukając wygodnej pozycji. Kurator wyjaśnia w jednym z komentarzy, że ten leżący tłum to demonstranci po zwycięskiej walce. Odpoczywają przed kolejnym starciem. Nie rozchodzą się, są czujni i gotowi do kolejnego zrywu, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Walka nie jest zakończona, cały czas można się spodziewać jej wznowienia, gdy prawa kobiet znów zostaną zagrożone. Nie jest to pod względem estetycznym praca interesująca, jej wartość stanowi polityczny i artystyczny kontekst.

Narzuca się wywrotowy i prosty sposób wykorzystania tej instalacji. Solidarność z nienarodzonymi powinna zmuszać do czujności, mobilizacji i działań w ich obronie. Rozstrzygnięcia prawne nie są najlepszym rozwiązaniem. Nie o bardziej lub mniej restrykcyjne prawo tu chodzi, ale o to, co tak naprawdę dzieje się w umysłach osób, które malują hasła typu „Aborcji na żądanie racz nam dać Panie” lub stosowanie środków wczesnoporonnych nazywają „samoopieką”, a ich propagowanie - sztuką. Mobilizacja jest potrzebna, ale nie „mobilizacja gniewu”[7], a determinacja w walce o czas - z nadzieją, że kiedyś będzie można osiągnąć etyczny konsensus. Peter Kreeft przedstawia piętnaście argumentów, które mogą i stosują zwolennicy prawa do życia. We fragmencie dotyczącym wyborów etycznych czytamy : „Aborcja jest po prostu zła, niesprawiedliwa, nieetyczna, nie fair. To nie jest nic skomplikowanego. Jeżeli to, że duzi, silni ludzie zabijają małych i słabych tylko dlatego, że nie chcą żeby żyli- jeżeli to nie jest złe, to wówczas co jest złe?”[8] Historia cywilizacji uczy, że możliwe jest pozbycie się fałszywych przekonań moralnych. Najbardziej spektakularnym przykładem jest zniesienie niewolnictwa. Wypada mieć wiarę, że tak samo stanie się z zabijaniem nienarodzonych.

Joanna Winnicka-Gburek

Doktor nauk humanistycznych. Autorka licznych publikacji z zakresu estetyki, etyki, krytyki artystycznej i filozofii kultury oraz książki Krytyka, etyka, sacrum. W kierunku aksjologicznej krytyki artystycznej (Gdańsk 2015).

[1] Kto napisze historię łez. Artystki o prawach kobiet, Warszawa, Muzeum nad Wisłą, 26.11.2021 – 27.03.2022. Zespół kuratorski : Magda Lipska, Sebastian Cichocki, Łukasz Ronduda.

[2] P. Bernatowicz, Plakat Barbary Kruger i front wojny kulturowej, „Obieg”, Nr 16/2021 Wojny Kulturowe.

[3] B. Gaut, The ethical criticism of art, in: Aesthetics and Ethics, red. J. Levinson, New York: Cambridge University Press 2006, s.194.

[4] Najprostsza zasada moralna, zwana złotą regułą postępowania jest formułowana w różny sposób np. „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” Mt 7,12.

[5] A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralności, tłum. A. Chmielewski, PWN, Warszawa 1996, s.30-31.

[6] A. MacIntyre, Etyka i polityka, tłum. Adam Chmielewski, PWN, Warszawa 2009, s.293.

[7] Termin „mobilizacja” często pojawia się w tekstach feministycznych, w takich wyrażeniach jak np. „mobilizacja polityczna”, „mobilizacja emocji”, „mobilizacja gniewu”, „mobilizacje feministyczne”, „mobilizacja egalitarna” itp. ,Por. A. Graff, E. Korolczuk, Kto się boi gender?. Prawica, populizm i feministyczne strategie oporu, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2022.

[8] P. Kreeft, Aborcja? Trzy punkty widzenia. Pełne zrozumienia i głębokiego współczucia wprowadzenie w najbardziej kontrowersyjną kwestię naszych czasów, Wydawnictwo „Fronda”, Warszawa -Kraków, 2007, s.129