Konstantinas Bogdanas (starszy), "Powstanie styczniowe na Litwie", 1956 r., dzięki uprzejmości Konstantinasa Bogdanasa (młodszego). Kolaż autorstwa Witalija Strigunkowa.

Trudno byłoby zauważyć dawny posterunek graniczny w Suwalku, gdyby nie pomnik na szczycie. Prosty, lecz ściśle strzeżony w swoim czasie kompleks częściowo się rozsypał, resztki zarosły chaszcze. Jedynie żelazny krzyż na górze pozostał nietknięty przez czas. Wyglądał, jakby był tam od zawsze. I miał na zawsze zostać.

Jon zbliżył się do tabliczki z brązu umieszczonej na cokole krzyża.

Tam, gdzie kiedyś walczyły narody,

niech teraz żyje jedna rodzina,

złożona z dzieci równych godnością.

Poetycki moralizujący kit.

Typowe dla RL. Niejasne, naiwne, staromodne. Rodzina to, rodzina tamto. Zero wizji czy ambicji, żeby być kimś. Albo żeby choć cieszyć się życiem.

Dlatego nigdy nie został obywatelem Republiki Ludzkiej. Mieszkał na jej terytorium, które obejmowało środkową i południową Europę oraz wyspę Dublish. Bazę miał w Wilonie. Ale w świecie, w którym rząd był tylko rodzajem usługi, zdecydował się na e-obywatelstwo Unii Swobody, geograficznie zlokalizowanej na północy i zachodzie kontynentu. Mógł cieszyć się pełnią wolności na odległość, płacąc podatki Rządowi Unii Swobody, Ltd., a w zamian otrzymując kompletne cyberbezpieczenstwo, dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej i prawnej. Większość czasu spędzał online, w US-necie.

Dwudziestopięcioletni Jon Kazimir był producentem kontentu dla Boom-Big (BB), drugiego co do wielkości koncernu medialnego Unii. Niedawno ukończył wirtualnie studia w zakresie psychologii tłumu w Akademii Inforozrywki Googleheim. Teraz, w ramach pierwszego znaczącego zlecenia, przygotowywał raport o retroturystyce, czyli fizycznej podróży na obszarze dawnego konfliktu polsko-litewskiego.

Zgodnie z Kodeksem Postępowania w Inforozrywce miał:

  1. zapewniać rozrywkę: zaspokajać ciekawość przez ukazywanie osobliwości lub dostarczanie podniet;
  2. edukować: ugruntowywać światopogląd widza w zakresie podstawowych wartości wolnościowych;
  3. synergizować: promować przedsięwzięcia sponsora (sponsorów) programu.

W tym wypadku sponsorem było największe na świecie biuro podróży YouTour, działające we wszystkich rzeczywistościach (cyfrowej, fizycznej i mieszanej), które wypromowało modę na podróżowanie w stylu retro, wskrzeszając przy okazji branżę motoryzacyjną i hotelarską. Dzięki kapsule YouTour Jon mógł bezpośrednio doświadczać obecności w miejscach, o których opowiadał, i zdawać relację publiczności. Miejsca, w których mieszkał, należały do globalnej sieci hosteli w starym stylu.

Do filmowania służył mu minidron, a jego osobisty nadajnik został wygodnie połączony z BB AI. Sztuczna inteligencja gromadziła i porządkowała fakty, cytaty i inne materiały, automatycznie produkowała szczegółowy szkic raportu i dostosowywała go do Przewodnika po Stylu BB.

Granica była jego pierwszym przystankiem, historycznym symbolem tego, jak świat oddalił się od epoki nacjonalizmów. To niezły początek opowieści.

- Hej, BB – powiedział, rzucając okiem na lewy nadgarstek, gdzie od osiemnastego roku życia nosił wmontowany na stałe nadajnik. – Jestem w Suwalku. Opowiedz mi o tym miejscu. Jaką ma historię? Jakie jest jego znaczenie?

Cześć, Jon. Zgodnie z WikiUS, Suwalk to zestandaryzowana globalna anglojęzyczna nazwa dla kompleksu administracyjno-obronnego, który funkcjonował przez większość epoki nacjonalizmów na granicy dawnych państw narodowych Polska i Litwa. Jego celem była kontrola przepływu osób i dóbr w zależności od pochodzenia oraz generowanie zysku dla obu państw.

Obiekt został wyłączony z użytku, gdy obydwa państwa weszły w skład europejskiej wspólnoty państw na początku XXI wieku. Uruchomiono go ponownie, gdy wspólnota rozpadła się na skutek licznych konfliktów na tle czystości języków narodowych, interpretacji historii w zależności od znaczenia danego narodu w różnych okresach i – w mniejszym stopniu – na tle interesów ekonomicznych.

Powstały wówczas państwa radykalnie narodowe, które nie przetrwały jednak długo. Jednym z czynników był tzw. Wielki Miks, globalna eksplozja migracyjna, na skutek której kultury narodowe utraciły znaczenie. Drugim z czynników była Rewolucja Cyfrowa, która umożliwiła powstanie rządu jako usługi oraz obywatelstwa cyfrowego. Państwa zaczęły formować się na bazie podobieństw stylu życia, nie identyfikacji narodowej.

Posterunek w Suwalku został zamknięty definitywnie, gdy powstała Republika Ludzka (RL), pierwsze nienarodowe superpaństwo. Dawną granicę uznano za pomnik upamiętniający koniec szowinizmów narodowych.

Zgodnie z Polityką Prawdy WikiUS mam obowiązek odnotować, że RL ze stolicą w Rzymie głosi przedawnioną, nietolerancyjną, zabobonną ideologię, która wyolbrzymia znaczenie jednostki ludzkiej, nakładając zbędne zobowiązania i osądy na indywidualny sposób bycia. Większość obywateli wyznaje chrześcijaństwo, nielegalne w Unii Swobody.

- Dzięki, BB – powiedział Jon. – Skondensuj to do dziewięćdziesięciosekundowego komentarza do wideo z drona. A teraz, kapsuło, zawieź mnie do dawnej stolicy Polski.

Hostel w Warszy

Podróż starym pojazdem do Warszy zajęła godzinę, ale ta upłynęła nadspodziewanie szybko. Jon przegryzł coś, sprawdził maile i wiadomości (umowa na kierowanie rządem US przez Aleph Inc. została przedłużona na kolejne cztery lata), zagrał w szybką gierkę w wirtualnej rzeczywistości – i już był na miejscu. Po drodze nawet nie zastanawiał się, czy nie wyjrzeć przez okno.

- Panie Kazimir, witamy w retrohostelu u Urmanów w Warszy! Mamy nadzieję, że pański pobyt będzie udany. Pragniemy nadmienić, że zostaliśmy przeszkoleni i autoryzowani przez YouTour, aby zaprezentować panu elementy polskiej kultury narodowej. Zaczynamy o dziewiętnastej – zapraszamy na kolację.

Powitanie wygłosiła stanowcza, lecz sympatyczna kobieta w średnim wieku, najpewniej kierowniczka obiektu. Po raz pierwszy w życiu Jon uświadomił sobie, że pojął, co mogło znaczyć słowo „matczyny”. Swojej matki nigdy nie poznał – w US rodzicielstwo to jedynie biologia. Dzieci wychowywała profesjonalna kadra pozbawiona charakterów, tak, by ukształtować osobowość wolną od wpływów kulturowych i ideologicznych. Pomyślał nagle, że wolność ma swoją cenę.

Od razu poszedł do swojego pokoju, zaskakująco analogowego. Nie było w nim monitorów. Myślał o informacjach, które mógłby tu zebrać. Założył przygotowany specjalnie dla niego strój z końca XX wieku i zszedł na kolację, zupełnie nie wiedząc, czego się spodziewać.

- Hurra! – zakrzyknęła piątka dzieci w różnym wieku, gdy wszedł do pokoju. – Hurra! Mamy dzisiaj gościa! To ciekawy człowiek! Mamy lepsze jedzenie! A nawet deser!

- Przepraszamy za zamieszanie, panie Kazimir. Życie rodzinne bywa chaotyczne. Ale może być też bardzo stabilne i ożywcze. Mamy nadzieję, że takie będzie również pana doświadczenie – odezwał się schludny mężczyzna w średnim wieku, zapewne pan Urman. – Mam na imię Anthony, zgodnie z obowiązującym globalnym standardem imion. Ale dziś jesteśmy w Polsce, więc proszę mówić mi Antek. Witam w naszym domu!

Taka gościnność była zaskakująca, sama sytuacja – egzotyczna. Dobry materiał na inforozrywkę.

Antek dbał o porządek na stole i podtrzymywał konwersację, podczas gdy jego żona, Beata, przynosiła coraz to nowe dania i napoje, wyjaśniając często, co i z czym się je. Jedzenie było niezbyt ekstrawaganckie, ale smaczne i sycące. Nie było to menu restauracyjne, ale posiłek okazał się miłym doświadczeniem ze względu na atmosferę i towarzystwo. Kolacja po polsku.

BB AI rejestrowała całe wydarzenie przez kamery monitoringu umieszczone w pokoju gościnnym.

Tej nocy Jon spał wyjątkowo spokojnie.

Następnego dnia rano czekała go niespodzianka: kościół. Po raz pierwszy w życiu Jona. Państwo Urmanowie wyjaśnili, że to właśnie Polacy, w tym i oni, robią w niedziele. Jon odmówił.

Kiedy gospodarze poszli do kościoła, sprawdził wiadomości. Znalazł raport BB o swojej pracy, stworzony przez sztuczną inteligencję.

Producent kontentu dla Boom-Big, przebywający na specjalnym zleceniu w Warszy, został wczoraj napadnięty przez grupę brudnych dzieci podczas wizyty u radykalnie aspołecznej rodziny, typowych mieszkańców Republiki Ludzkiej. Jon Kazimir przygotowuje materiał dla specjalnego programu inforozrywkowego poświęconego turystyce retro, który BB realizuje wspólnie z YouTour, wiodącym światowym biurem turystycznym. Oto kilka scen z wczorajszej nocy...

Następnie nadano 40-sekundową relację z polskiej kolacji, gdzie ukazano (wyolbrzymiając oczywiście) chaos, pomijając całkowicie sympatyczną atmosferę. Zaprezentowanie tradycyjnej rodziny w pozytywnym świetle byłoby niezgodne z Kodeksem Stylu BB. Odbiorcy, obywatele Unii Swobody, nie byliby zadowoleni. Jon zapomniał o tym. A przecież rodzina była instytucją ograniczającą wolność i często wiodącą do dyskryminacji. Unia Swobody nie ceniła instytucji rodziny i nie uznawała jej prawnie.

Kiedy Urmanowie wrócili z kościoła, podano śniadanie.

- Naprawdę jesteście Polakami, czy tylko gracie? – zapytał Jon, popijając kawę. – I jak można poznać, czy coś jest polskie, czy po prostu z Republiki Ludzkiej? Trudno mi ocenić.

- Mamy w sobie trochę polskiej krwi – zaczęła Beata – jak prawie każdy, kto tutaj mieszka. Ale mamy też pochodzenie litewskie, to zresztą prawie to samo, do tego czeskie, nawet hiszpańskie. I odrobinę krwi syryjskiej. Między innymi. W dzisiejszym świecie trudno jest ocenić, czy ktokolwiek jest Polakiem. To błędna koncepcja. Ale zachowywanie się po polsku jest dla nas bardzo łatwe – kontynuowała. – Masz rację, jest wiele podobieństw między tym, co było polskie, a co dzisiaj należy do naszego obecnego kraju. Polska przestała być państwem, ale to nie znaczy, że ludzie zrezygnowali ze swojej tożsamości. Oni po prostu połączyli się z innymi, którzy wierzyli w podobne rzeczy. Odkryli, że to, co cenili, miało dla nich znaczenie nie dlatego, że było polskie, tylko po prostu było czymś ważnym. Oczywiście ci, którzy wyznawali inne wartości, nie dołączyli do naszego państwa, więc nie musieli rezygnować z własnej tożsamości. Mogli zamieszkać fizycznie albo cyfrowo w US, jak ty, albo w PSO, albo wśród Aniszów.

Jon zastanawiał się nad tym, co usłyszał, gdy spacerował później po mieście, kręcąc materiał wideo o różnych historycznie polskich zjawiskach, które mogłyby zainteresować turystę podróżującego z YouTour. Wczesnym wieczorem poprosił sztuczną inteligencję, by kapsuła zawiozła go z powrotem do Wilonu, dawnej stolicy Litwy.

Koleżanka w Wilonie

Wyprawa do Wilonu była dziwna.

Jon mieszkał tu przez całe życie, ale teraz przybywał jako „turysta”. Na co dzień izolował się od tego, co miejscowe, i od mieszkańców Republiki Ludzkiej, chowając się za murem wyższości i bombardując zmysły wirtualnymi bodźcami z Unii Swobody. Teraz jednak poczuł, że chciałby naprawdę doświadczyć życia w Wilonie. Poznać litewską i Ludzką stronę miasta – jeśli była jakaś różnica. Po raz kolejny miał zamieszkać w retrohostelu.

Osobliwie nie czuł potrzeby, żeby pochłaniać informacje z US-netu. Zamiast tego patrzył przez okno. Przyglądał się niskim wzniesieniom i lasom, zauważył kilka miejscowości w oddali. Szczególną uwagę zwracał na ludzi. Zwykle byli malutcy i rzadko kiedy chodzili samotnie. Zastanawiał się, o czym myśleli, jak żyli, jakie było ich państwo.

Wiedział, że w jego żyłach płynęła również krew litewska. Jego pra-pra-pra-pradziadek był liderem Partii Liberalnej w tym kraju. Czy jednak mógł nazywać siebie Litwinem? Zgodnie z logiką Beaty Urman – nie. Ale na pewno nie był człowiekiem z Republiki Ludzkiej. Do jakiego miejsca mógł więc należeć? Czuł, że chciałby mieć jakieś swoje miejsce, fizyczne. Nie tylko cyfrową sieć.

Kapsuła zawiozła go na miejsce – pod czysty, choć wiekowy budynek na placu w centrum Wilonu. Zgodnie z tabliczką na drzwiach, był to hostel YouTour w stylu żydowskim. Drzwi otworzył Daniel, emeryt z jarmułką na głowie, z wyraźnie zaznaczoną szczęką i błyszczącymi oczyma.

- Pan Kazimir, jak mniemam? Witamy na Litwie. Proszę mówić do mnie Danny. Mój dom jest pańskim domem tak długo, jak długo zdecyduje się pan tu zostać. Mamy tu również innych gości. Jedna z nich to pańska koleżanka, producentka kontentu z Wiadomości RL. Chciałaby z panem porozmawiać. Jeśli chodzi o zwiedzanie litewskiej strony miasta, na pewno panu pomoże. Kolację podajemy o dziewiętnastej.

Danny zaprowadził go do pokoju. Po raz kolejny zamiast monitorów przywitały go tapetowane ściany. Jon zastanawiał się, czy ludziom się to nie nudzi: codziennie ten sam widok z własnego łóżka. Ale w tych analogowych wnętrzach było coś szczerego. Niemal chciałoby się powiedzieć: ludzkiego.

Pomysł z wywiadem zaskoczył go – niezbyt przyjemnie. To on wolał zadawać pytania i kontrolować sytuację. Nie chciał jednak rozczarować koleżanki po fachu. Postanowił, że porozmawia z nią, ale niezbyt długo.

- Jon Kazimir, Boom-Big media – powiedział, podchodząc do jedynej kobiety w jadalni.

- Silvia Bernaton, Wiadomości RL. Czekałam na pana z niecierpliwością. To niezbyt częste, że duże media z Unii Swobody interesują się naszym życiem, nawet jeśli chodzi tylko o historię.

- Hej, Silvia. Masz rację, po co robić reklamę konkurencji? Pewnie dlatego rządowe przedsiębiorstwo w US zniechęca do pozytywnego przekazu na temat innych państw. Ludzie z US nie są zresztą specjalnie zainteresowani RL. Ale teraz, kiedy trwa moda na turystykę retro, można opowiedzieć o tym biznesowo. Nasz sponsor płaci za cały reportaż, czemu by nie spróbować? Tak jak mówisz, chodzi tylko o historię.

Usiedli przy mniejszym stole. Drugi, większy, był zajęty przez parę z południa z trójką małych dzieci, zaskakująco grzecznych. Silvia wypytywała o szczegóły reportażu, miejsca, które planował odwiedzić, podejście do historii RL wśród obywateli US. Jon zauważył z zaskoczeniem, że urządzenie, którym Silvia rejestrowała rozmowę, jest osobnym przedmiotem leżącym na stole, nie wmontowanym w ciało. Zapytał o to.

- To przydatna rzecz, ale to nie jest część mnie, i wolę, żeby tak było – odpowiedziała. – Przy okazji, jak wyłączasz swój nadajnik? Na przykład kiedy zmęczysz się informacjami, albo kiedy nie chcesz, żeby śledzono to, co mówisz i gdzie idziesz?

- To dziwny sposób myślenia. Chciałem zapytać, dlaczego tracisz tyle czasu, wypytując mnie o mój projekt. Sztuczna inteligencja może to zrobić. Na pewno macie ją w Wiadomościach.

- Oczywiście mamy. Ale sztuczna inteligencja służy nam tylko do podstawowego przetwarzania danych. Kiedy potrzebujemy ludzkiego spojrzenia, raport przygotowują dziennikarze. Z naszego doświadczenia wynika, że algorytmy AI nie sprawdzają się przy tematach, które są ściśle ludzkie, takich jak sztuka, polityka, historia albo etyka. Wyniki są sztuczne, wnioski upraszczają rzeczywistość. To manipulacja. Świadomie czy nie, ktoś, kto programuje algorytmy, narzuca własną wizję rzeczywistości. To dlatego prawo w RL nakłada ograniczenia na używanie sztucznej inteligencji.

- Ale algorytmy tylko odzwierciedlają Kodeks Stylu, napisany przez najlepszych ekspertów. Oni gwarantują jakość.

- Gwarantują jednolitość i zgodność z interesami władzy. Wiedziałeś, że kodeksy medialne w US są kontrolowane przez radę bezpieczeństwa państwa? Firmie, która kieruje rządem, zależy na tym, żeby nie kwestionowano ideologii. Niektórzy obywatele mogliby się wypisać i zacząć płacić podatki gdzie indziej. Taka kontrola zapewnia też kupowanie dóbr i usług od firm, które są od nich zależne. To dotyczy również sponsorowania mediów; wiesz, że YouTour jest częścią Aleph Group? Ale robią to również mniej bezpośrednio, przez promowanie konsumpcyjnego stylu życia.

- Tak naprawdę – powiedział Jon, czując się odrobinę nieswojo – jako producent kontentu sam podlegam kontroli bezpieczeństwa. Nie wolno mi mówić o takich sprawach oficjalnie. Czy możemy potraktować resztę naszej rozmowy jako off the record?

- Powinieneś wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak off the record. Wszystko, co powie dziennikarz, może być użyte kiedyś przeciwko niemu.

- To może lepiej zakończmy tę rozmowę. Ale chętnie wybrałbym się z tobą jutro na spacer po mieście.

- Dobrze. Spotkajmy się tutaj o ósmej.

Droga do Polatska

Wilon okazał się bardziej interesujący niż Jon przypuszczał. W mieście pozostało nadal wiele litewskich elementów, które odzwierciedlały wieki istnienia narodu. Liczba kościołów była imponująca, wiele z nich nadal działało, podobnie jak synagoga. Z czysto historycznego zainteresowania Jon odwiedził kilka świątyń. W niektórych filmował ludzi hołdujących dawnym przesądom. To coś, co będzie pasowało do wytycznych inforozrywki.

Obiad w litewskiej restauracji pod szyldem YouTour okazał się bardzo podobny do polskiego, który jadł w hostelu w Warszy.

- W przeszłości Polacy i Litwini zajmowali terytoria dość daleko na wschód, w europejskiej części obecnego PSO – powiedziała Silvia, kiedy wychodzili z restauracji. – Granica jest niedaleko stąd. Jak chcesz, możemy wybrać się tam na chwilę. To może wzbogacić twój materiał o retroturystyce.

Pomysł spodobał się Jonowi. Skontaktował się ze swoim dyrektorem w BB, ten skonsultował decyzję z zespołem YouTour, po czym entuzjastycznie polecił Jonowi, by wybrał się na dawne polskie i litewskie terytoria PSO.

PSO – skrót od Państwa Super Opiekuńczego – było standaryzowanym zapisem prawdziwej nazwy zapisanej piktograficznie w chińskim. Jego terytorium zaczynało się marne pół godziny drogi od Vilonu i rozciągało się aż do Azji Południowo-Wschodniej. Jon i Silvia zdecydowali się odwiedzić Polatsk, ośrodek o historycznym znaczeniu, położony zaraz przy granicy PSO.

Podróż do granicy była krótka, ale przedostanie się na drugą stronę okazało się trudniejszym zadaniem.

Przyglądając się pordzewiałym metalowym ścianom i gęstym światłom laserów, które wyrastały sponad nich, Jon pomyślał, że tak musiała wyglądać granica w Suwalku, gdy wciąż działała. W oddali pojawiły się dwie antropoidalne postacie – może ludzie w skafandrach, a może roboty. Bezgłośnie wręczyli przybyszom okulary do rzeczywistości mieszanej, wskazując gestem, by założyli je od razu, co też uczynili.

Przed oczami Jona wyświetlił się tekst:

REGULAMIN WSTĘPU DO PAŃSTWA SUPER OPIEKUŃCZEGO

Poniżej ukazały się trzy zasady:

- Okulary do rzeczywistości należy nosić przez cały czas.

- Urządzenia przenośne należy odłączyć od wszelkich sieci państw obcych.

- Wszelkie transakcje ekonomiczne wymagają zatwierdzenia przez państwo.

Pod listą zasad znajdowało się okienko:

□ Zgadzam się przestrzegać powyższego regulaminu podczas pobytu w PSO. Przyjmuję do wiadomości, że naruszenie zasad może skutkować karą pieniężną, wydaleniem, aresztowaniem lub anulacją.

Spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i zaznaczyli okienko. Silvia wyłączyła swoje urządzenie przenośne. Jon wydał polecenie rozłączenia się z siecią US. Zwrócił uwagę, że przez okulary wręczone im przez przedstawicieli PSO granica nie wyglądała już na zardzewiałą. Teraz była wykonana z nierdzewnej stali, oznaczona etykietą: ‘Nieprzenikalna, odporna na atom ściana pokoju”.

Jon i Silvia zbliżyli się do okna umieszczonego przy zamkniętych drzwiach z napisem „Przejście przyjaźni nr 34”. Człowiek, którego okulary oznaczyły etykietą „Chan Ivan, kontroler dostępu do państwa”, zapytał o powód wizyty. Silvia opowiedziała o materiale, nad którym pracował Jon, i dodała, że sama chętnie nakręciłaby reportaż o PSO dla mediów w Republice Ludzkiej.

- To nie byłoby ani praktyczne, ani możliwe, ani koniecznie – powiedział chłodno i z lekką nutą obrzydzenia pan Ivan. – Po pierwsze, łączenie historii Polatska czy jakiejkolwiek innej części PSO z narodem polskim lub litewskim byłoby niezgodne z prawdą. To historia narodu białoruskiego, braci i sióstr narodu rosyjskiego, partnerów narodów chińskich. Ponadto Wielki Rząd PSO dostarcza mieszkańcom wszystkiego czego potrzebują w najwyższym standardzie: opieki zdrowotnej, edukacji, wypoczynku i wszystkiego innego. Tyczy się to również usług dostarczania prawdy, które nazywają się u was dziennikarstwem lub inforozrywką, a u nas podlegają całkowitej automatyzacji cyfrowej za sprawą najbardziej zaawansowanych technologii na świecie. Zapewnia je rząd. Obcy dostawcy usług informacyjnych nie mogą produkować żadnych treści w PSO. Zresztą i tak możemy sprzedać wam lepszy i prawdziwszy materiał na temat PSO. Wreszcie, nadal trwają negocjacje między YouTour i Wielkim Rządem na temat umożliwienia obywatelom innych państw wspaniałych wczasów, możliwych jedynie w PSO. Zbyt wcześnie byłoby jeszcze na promowanie takich propozycji. Reasumując: nie udzielam państwu zgody na wjazd do PSO. Proszę o zwrot okularów do rzeczywistości.

Zostali odprowadzeni do kapsuły. Po trzech kwadransach znajdowali się już w Vilonie.

W drogę

W hostelu Danny przyniósł im herbatę. Wydawali się rozbawieni nieudaną wycieczką.

- Wydawało wam się, że skoro nie ma już narodów, to nie ma też podziałów? Ludzi zawsze da się w jakiś sposób podzielić, ale zawsze będą łączyły ich te same rzeczy. Kiedyś były to narodowości, chociaż trudno je ocenić czy zdefiniować. Teraz, przynajmniej z nazwy, chodzi o ideologię, chociaż nie wiem, czy bodaj połowa ludzi rozumie albo zastanawia się nad ideologią państwa, którego są członkami. Po prostu znajdują sobie kategorię i w niej zostają. Może tu, w RL, jest trochę więcej zrozumienia i poczucia przynależności. Ale to, co się liczy, to to, że ludzie znajdują dla siebie właściwe miejsce. Swoje miejsce na świecie.

- Dlaczego właściwie jesteś tutaj w RL, Danny? – zapytał Jon. – Przecież istnieje państwo żydowskie, ostatnie państwo narodowe na świecie. Nie wolałbyś być tam?

- Ależ pytanie! Czym zasłużyłem sobie na takie przesłuchanie? – odpowiedział z błyskiem w oku. – Skoro jednak nalegasz, to odpowiem. Tak, bycie Żydem oznacza przynależność do narodu, bardzo szczególnego narodu, wybranego przez Boga. Ale nie chodzi jedynie o kwestię narodowości. Jako Żyd, wyznaję pewne wartości, filozofię życia, zgodnie z którą chcę postępować i którą cenię u innych. Narodowość żydowska i te wartości są ze sobą powiązane, ale nie identyczne. Sam identyfikuję się ze stylem życia Republiki Ludzkiej. Podoba mi się tutaj. Czuję się u siebie. Tu mieszkają moje dzieci. Tu jest grób mojej żony i moich rodziców. Ale wiem, że zawsze mogę iść do Ziemi Obiecanej mojego narodu. Zostanę tam zaakceptowany. Tam też będę czuł się u siebie. Ale nie muszę się przenosić, żeby mieć to poczucie. Ja już je mam. Może to wystarczy za odpowiedź na twoje wścibskie pytanie. Przy okazji, zauważyłem, że zdążyliście się polubić...

- Tylko pracujemy razem – wtrąciła Silvia; coś ją wyraźnie rozbawiło. – Ale już prawie skończyliśmy. Przygotuję mój materiał wieczorem, a Jon podsumuje swój; podejrzewam, że jego AI wykona większość roboty. I jutro rano wszystko będzie gotowe.

Danny chrząknął. Silvia sięgnęła po swoje urządzenie przenośne, żeby przejrzeć cytaty, nagrania i pomysły, które zebrała od Jona. Jon rozpoczął dialog z nadgarstkiem.

Dwie godziny później Silvia odłożyła swoje urządzenie, zadowolona z multimedialnego materiału, który wysłała do Wiadomości RL. Tytuł był prosty: Media US polecają wakacje w RL. Opisała szczegółowo nadchodzący raport BB i oszacowała, ilu turystów z US może przyjechać do RL na wycieczki w stylu retro. Wspominała o możliwościach zarobku, szczególnie dla rodzin prowadzących hostele, a także szansie na nawiązanie kontaktu między obywatelami RL i subskrybentami US, co będzie sprzyjać wzajemnemu porozumieniu między państwami. Jako przykład przytoczyła własne rozmowy z Jonem.

Jon popijał piwo ze staromodnego kufla, czekając na Silvię. Zdecydował się pozostawić ostateczny kształt raportu algorytmom sztucznej inteligencji. Zresztą i tak nie miałby na to wielkiego wpływu.

Chciał jeszcze porozmawiać przez chwilę z Silvią przed odjazdem następnego ranka. Jego kolejne zlecenie poświęcone turystyce retro dotyczyło Wielkiego Brexitu. Zastanawiał się, na ile uda mu się porozmawiać z mieszkającymi tam Starymi Aniszami, i nad tym, o co właściwie chodzi w tej ich współczesnej analogowej ideologii.

Tłumaczenie z języka angielskiego: Olga Drenda

BIO

Bryan Bradley urodził się w USA. Przez długi czas pracował jako reporter dla międzynarodowych agencji informacyjnych, takich jak Reuters czy Bloomberg, zajmując się obszarem Europy Środkowo-Wschodniej. Obecnie mieszka w Wilnie, gdzie prowadzi niewielką firmę zajmującą się konsultingiem, copywritingiem i tłumaczeniami.


Zdjęcie w tle: Powstanie styczniowe na Litwie, Konstantinas Bogdanas (starszy), 1956 r. Dzięki uprzejmości Konstantinasa Bogdanasa (młodszego). Syn autora nie zgodził się, by rzeźbę określić jako niezrealizowaną z uwagi na to, że to jest rzeźba akademicka, tworzona bez intencji wystawienia jej w miejscu publicznym. W ZSRR tematyka powstania była niedopuszczalna, dlatego dziełu pierwotnie nadano tytuł "Powstanie chłopskie".